Z doświadczenia wiemy, jak silna może być presja sprawności przeprowadzenia publicznych inwestycji, zwłaszcza tych z dofinansowaniem. Czy warto upominać się o konsekwencje dla urzędników, upraszczających sobie pracę kosztem przyrody? Czy warto tropić niedopełnienie formalności i uchybienia, skutkujące wycinkami, których mogło nie być? Warto.
Jak donosi portal Nadmorski.pl mieszkaniec Wejherowa podważał prawidłowość przeprowadzenia wycinki 200 (!) drzew przy publicznej inwestycji – budowie tzw. Wodnych Ogrodów. Podnosił, że urzędnik nie dopuścił do sprawdzenia przed uruchomieniem pił, czy drzewa nie są siedliskami synantropijnych gatunków ptaków. Zgłosił swoje wątpliwości policji i RDOŚ. Te przeprowadziły szczegółowe postępowanie wyjaśniające. A sąd po dwóch latach od wycinki przyznał mu rację i ukarał kierownika Wydziału Inwestycji, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego grzywną 5 tys. zł. Tak, trwało to długo. Ale to z pewnością odczuwalna suma i poważne ostrzeżenie dla pracowników samorządowych z innych miejscowości.
Dlaczego to tak ważny wyrok, że wart jest odnotowania?
Po pierwsze – wycinka była prowadzona na podstawie ważnego zezwolenia, a mimo to postępowanie doprowadziło do potwierdzenia winy i ukarania. Często służby stwierdzają „Jest zezwolenie, mogą ciąć” – i nie ma sprawy, nie ma drzew. Okazuje się, że obowiązki urzędnicze nie kończą się na zdobyciu zezwolenia!
Po drugie – sąd nie wymagał udowodnienia, że doszło do zniszczenia siedlisk i nie za to naliczył grzywnę. Wystarczyło wykazanie, że urzędnik odpowiedzialny za inwestycję zaniedbał obowiązek sprawdzenia, czy w danym momencie wejście na budowę pilarzy nie spowoduje szkód w ekosystemie, jaki tworzy teren zadrzewiony.
Można powiedzieć „ale drzewom życia to nie przywróci”. Zgadza się. Ale jest duża szansa, że i ten kierownik, i kolejni odpowiedzialni za nadzór nad robotami budowlanymi przy próbach nacisku, by odpuścić sobie w imię szybkości inwestowania obowiązki wobec przyrody, solidnie się zastanowią – bo to oni, nie naciskający zwierzchnik czy śpieszący się wykonawca, zapłacą grzywnę z własnych pieniędzy!