Połowa lutego, informacja na facebooku – tną drzewa na Biegunowej! Tak to wyglądało 17 lutego (fot. Adam Macander)
Kilka lat temu ok. 2015-2016 roku łodzianki i łodzianie ostro protestowali przeciwko nielegalnym dopuszczeniu zabudowy wielorodzinnej w kwartale ulic Spadochroniarzy, Biegunowej, Krańcowej i Namiotowej. Wcześniej – nawet od 2005 roku – na tym terenie doszło do zdarzeń jak z seansu spirytystycznego – nieznani sprawcy ukradli, jak się szacuje 3-5 tysięcy drzew rosnących na tych działkach, które właściciel terenu chciał zabudować i mu nie pozwalano – ze względu na to, że działki miały w ewidencji gruntów status lasu. W 2015 roku sprawą zajmowała się Komisja Ochrony Środowiska (s. 10-15) i Komisja Planu Przestrzennego (s. 1-13).
W 2016 roku Rada Miejska w Łodzi przyjęła plan miejscowy, by ochronić dawny las przed zabudową i jej negatywnym wpływem na pozostałe jeszcze drzewa. W 2020 deweloperowi – nie wiem, czy to ten sam podmiot, który zgłaszał kradzież drzew – udało się uchylić plan sądownie – w części ogołoconej przez złodziei. Dziś pośrodku planu zieje dziura zabudowana blokami.
Tak więc ani radni, ani zwykli ludzie nic nie wskórali – drzewa ukradzione, kradzież zgłoszona, lasu nie ma, plan uchylony. W zalewie budynków jednorodzinnych kilka bloków w zasięgu wzroku się znalazło – co tam ład urbanistyczny, niech żyją wuzetki i PUM (to taki magiczny skrót, pod którym kryje się zwrot z inwestycji).
Ale mleko się rozlało. Mamy więc pośrodku dawnego lasu Osiedle na Zdrowiu – 60 792 m2 – w kilku etapach zmieściło się dużo bloków, a będzie jeszcze więcej. Już mieszkają w nich ludzie, w przygotowaniu kolejne etapy i kolejne budynki. Po bokach – na narożniku Biegunowej i Spadochroniarzy, na kawału Spadochroniarzy, przy Namiotowej ostało się jeszcze koło 3 000 m2 dawnego lasu. Z pewnością nabywcy mieszkań brali pod uwagę skrawki lasu, decydując o zakupie. Dodatkowo po drugiej stronie Biegunowej ogromny teren zarośniętego poligonu na Brusie i użytek ekologiczny Majerowskie Błota – żyć nie umierać, niby miasto, a w lesie! Błota – znaczy pewnie mokro?
Nic z tego! W 2022 roku jedna ze wspólnot mieszkaniowych, już wydzielonych z zasobów dewelopera, wystąpiła o usunięcie 5 uschniętych wiązów. Czemu drzewa uschły? Czemu teren, który jeszcze 10 lat temu był taki zielony, dziś coraz bardziej staje się betonowy? Czemu uschły drzewa akurat na tym narożniku?
Pozostaje też pytanie, czemu dopiero gdy przyszło gasić pożar, powstał plan miejscowy. Dlaczego sygnał do radnych miejskich dotarł tak późno? Dlaczego władze wykonawcze wiedząc o problemie wcześniej niż radni, nie wystąpiły z inicjatywą objęcia terenu planem. Czy dlatego, że planowały niedaleko sprzedać pod budowę rezydencji inny kawałek zadrzewień na Brusie? Tego się nie dowiemy.
Oczywiście, mamy katastrofę klimatyczną – ale wiązy na mojej suchej jak pieprz działce na wsi mają się doskonale. Ale nie mają obok głębokich wykopów, przekopywanych nitek przyłączy, utwardzeń ani zanieczyszczeń z parkingów. A może naziemnych miejsc postojowych jest za mało, bo reklamowanych przez dewelopera przystanków nie ma dogodnych połączeń? Nie było drugiego cudu – żadna budowa nie jest bez wpływu na otoczenie przyrodnicze. Przy obecnych technologiach budowlanych stosowanych dla masowego budownictwa, nie ma inwestycji nie szkodzących drzewom. Dlatego należy w pierwszej kolejności obejmować planami miejscowymi tereny zadrzewione niechronione w inny sposób – rejestrem zabytków, formami ochrony przyrody, własnością w rękach Miasta Łodzi.
Tymczasem pojawiają się obietnice opracowania mpzp dla kolejnych miejskich parków. Odkąd park jest celem publicznym, można wywłaszczyć za odszkodowaniem działki, które park obejmuje. Po wejściu w życie planu właścicielowi takiej działki też należy się odszkodowanie. Czyżby procedura planistyczna trwała teraz krócej? To czemu nie ma przystąpienia dla parku Staszica, w którym kilka lat temu prywatny właściciel zagrodził alejkę?
Ale wracając do 2023 – wycinka została zgłoszona Wydziałowi Ochrony Środowiska, na miejsce pojechała Straż Miejska. Zawsze warto sprawdzić, czy wycinka jest legalna, nawet jeśli okaże się, że nerwy były niepotrzebne. WOŚiR i ja czekamy jeszcze na wynik wizyty – oby okazało się, że wycięto tyko te drzewa, na które były pozwolenia.
I oby dalsze nie wymierały…