Przy ul. Ogrodowej, obok znanego wszystkim zabytkowego kantoru fabryki Izraela Poznańskiego rosła sobie dorodna glediczja trójcierniowa o obwodzie pnia 170 cm, co dla tego gatunku w naszych warunkach jest już naprawdę dużym osiągnięciem. Rosła sobie do ubiegłego roku, łagodząc jako jedyne drzewo surowe, ceglane mury kompleksu pofabrycznego – bo w pewnym momencie zniknęła. Społeczni Opiekunowie Drzew wystąpili z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, bowiem teren jest wpisany do rejestru. Chcemy podzielić się z Wami wyjaśnieniami przyczyn tej decyzji. Dodajmy, decyzji, z którą się nie zgadzamy.

Wycinka była legalna. Do WKZ wpłynęło… zgłoszenie zamiaru usunięcia drzewa z tzw. lex Szyszko. Zostały przeprowadzone wymagane oględziny i sporządzona dokumentacja. Wg służb konserwatorskich drzewo zagrażało bezpieczeństwu zabytku i ludzi. Została wydana decyzja zezwalająca na jego usunięcie w ciągu standardowych 6 miesięcy.
Bezpieczeństwo to oczywiście sprawa bardzo ważna. Jednak w naszej ocenie tej wycince można było starać się zapobiec. W protokole oględzin nie ma nawet śladu rozważań, czy dostępnymi metodami można ustabilizować drzewo i ochronić zabytek przed jego korzeniami. Nie ma analizy, czy drzewa nie można podeprzeć, a fundament ochronić ekranami korzeniowymi.
Drzewo było odchylone od pionu o ok. 10% i miało wyniesiony system korzeniowy – zniszczone aktualnym remontem ulicy robinie przy ul. Rewolucji 1905 Roku, rosnące w pasie drogi publicznej maja często porównywalne lub większe pochylenie i wyniesione korzenie, a nikt nie nakazuje ich usunięcia. Glediczja miała rozległy system korzeniowy, co oznacza, że rekompensowała pochylenie pnia dodatkowymi korzeniami. Rosła ok. metra od ściany zabytkowego budynku, a zdjęcia z oględzin nie wykazały uszkodzeń fundamentów przez korzenie – pokazują jedynie zawijanie się korzeni wzdłuż fundamentu.
Argument, że korzenie drzewa kolidowały ze skrzynkami przyłączy nie powinien decydować o usunięciu drzewa – a raczej o przeniesieniu skrzynek. To naprawdę nie jest wielki problem, zwłaszcza w odniesieniu do kosztów remontu rejestrowego budynku.
W przypadku wycinki na zgłoszenie konserwator miał pełne prawo wniesienia sprzeciwu wobec wycinki – przepis wprost mówi, że sama lokalizacja na obszarze wpisanym do rejestru zabytków jest do tego podstawą. Nie wiemy, kto jest właścicielem kantoru, wg dokumentów WKZ jest to osoba fizyczna, nie firma. Jednak doniesienia medialne z 2021 r. mówiły co innego – że jest to spółka Max Welt (w KRS jest kilka firm o tej nazwie). I że planuje ona w budynku nowoczesne biura na najem. Czy firma sprzedała budynek w trakcie renowacji? Przecież zgłoszenie zamiaru wycinki, oględziny drzewa i artykuł o przyszłości kantoru to ten sam miesiąc i rok!
Konserwator miał obowiązek zweryfikowania na podstawie ksiąg wieczystych, kto jest właścicielem zabytku. Co więcej, konserwator musiał wiedzieć, na jaki cel ma być adaptowany kantor – przecież sam uzgadniał prace konserwatorskie i musiał wyrazić zgodę na zmianę funkcji zabytku!
Faktycznie mało prawdopodobne jest, by bardzo kosztowny w renowacji obiekt o dużej powierzchni, położony pomiędzy ogromnym centrum handlowym a ruchliwym muzeum był wykorzystywany całkowicie prywatnie. Mieszkanie? Siedziba organizacji pozarządowej za takie kwoty? Trudno w to uwierzyć. Sprawa wymaga wyjaśnienia i konsultacji z prawnikiem.
Z pewnością będziemy obserwować, czy tak „komercyjnie” położona nieruchomość nie będzie wykorzystywana komercyjnie. 5 lat od dnia dokonania oględzin tj. 16 września 2026 ani teren, ani zabytkowy budynek nie mogą być wykorzystywane na cele związane z działalnością gospodarczą – ale sankcją jest jedynie…opłata. Tak zdemontowano ochronę przyrody w Polsce.
Wiecie coś o tej sprawie? Dajcie znać – dyzury@mapadrzewlodzi.pl
Zapraszam też do naszego newslettera 🙂