Czasem trafiają do mnie sprawy duże, a czasem z pozoru błahe. Dziś wróciłam do zniszczonego „rewitalizacją” parku Sienkiewicza za sprawą okorowanej robinii. Odezwała się do mnie jedna z miłych osób, które zgłaszały nieprawidłowości przy pracach w parku kilka lat temu, a które teraz zmagają się ze skutkami odnowy, która nie działa.
Jest taki zakątek w parku od strony ul. Kilińskiego, blisko hostelu z „rewitalizacji” poprzednich władz. Nieco mniej z założenia wypieszczony, bez pokazowych róż, mniej wymagający, z nagminnie mazanymi ławkami. Rośnie sobie tu równie mało wymagające i pokazowe drzewo – robinia. Ktoś postanowił przetestować na niej nóż albo inne ostre narzędzie. Okorował ją do żywego drewna z jednej strony i bawił się dalej… Park jest zabytkiem, wpompowano w niego miliony złotych, miał być założony monitoring, by nie były to zmarnowane pieniądze. Przy szukaniu sprawców zniszczenia ławek kamery nie zdały egzaminu, sprawdzimy, czy zdadzą teraz. Zgłosiłam zniszczenie drzewa jako złamanie prawa z ustawy o ochronie zabytków, z ustawy o ochronie przyrody i jako zniszczenie mienia publicznego – czyli naszego wspólnego. Zobaczymy, czy tym razem uda się znaleźć i ukarać sprawcę.