Z dyżurów

Był sobie modrzew

Sprawa jakich wiele w naszym mieście i o wielu z nich nie wiemy. Było drzewo przy bloku, nagle znika korona, a potem nie ma i pnia. Przy bloku przy ul. Krzemienieckiej rósł sobie dorodny modrzew. Jeszcze na zdjęciu z 2019 roku miał pełną i wyglądającą na zdrową koronę.

Fot. Google Maps 2019

Czy w ciągu 4 lat drzewo może tak obumrzeć? Może, mieliśmy okres suszy a modrzewie są jednym z wymierających w Polsce gatunków drzew. Pytanie, czy jest to realne w tak dogodnym jak na miejskie warunki miejscu. I pytanie, czy właściciel terenu uzyskał zezwolenie na usunięcie drzewa – w praktyce tylko służby usuwające zagrożenia (np. straż pożarna) mogą usuwać drzewa bezpośrednio zagrażające bezpieczeństwu. Spółdzielnia, wspólnota czy gmina ma obowiązek mieć na to zezwolenie. Co więcej, spółdzielnia i wspólnota musi zawiadomić o zamiarze wystąpienia o takie zezwolenie swoich członków i poczekać na ich ew. sprzeciwy zanim złoży wniosek o wydanie decyzji. (więcej na ten temat>>)

Modrzew przed wycinką – fot. osoby zgłaszającej

Modrzew przed wycinką wyglądał na zamierający. Czy stało się tak z powodu wieku, czy niefachowych, niezgodnych z przepisami przycinek? Usychanie pozostawionych gałęzi może być skutkiem osłabienia rośliny cieciami.

Modrzew po pozbawieniu korony – fot. osoby zgłaszającej

Pierwszym etapem usunięcia drzewa było odcięcie mu całej korony. To częsty widok jako przygotowanie do wycinki. Z reguły wykonawca zlecenia nie przyjeżdża ponownie, tylko po odsunięciu korony z miejsca wycinki bierze się za pień. I tak było tutaj – popołudniu nie było już drzewa.

Zdarza się jednak, że zlecający usunięcie drzewa usiłuje ominąć uzyskanie zezwolenia lub wątpliwości co do zasadności wycinki, odcinając zdrowe gałęzie czy ogławiając pień. Łatwiej wtedy uzyskać decyzję – roślina jest przecież martwa. Jest to działanie bezprawne, a przy sprawnym nadzorze społecznym także bezcelowe – można wtedy „zarobić” nie tylko karę z bezprawną wycinkę, ale też za wcześniejsze zniszczenie drzewa. Dlatego warto rozglądać się po swojej okolicy, robić zdjęcia i zgłaszać to, co nas niepokoi. Za takie kombo łamania przepisów powinna być też kara za poświadczenie nieprawdy – ale o takim przypadku jeszcze nie słyszałam.

Co możecie zrobić w takiej sprawie, pisałam w tekście Ach, ta pielęgnacja! Pani zgłaszającej tę wycinkę doradziłam możliwość wystąpienia do spółdzielni z pytaniem o to, kiedy i w jakiej informowała ona spółdzielców o planach wycinki i czy uzyskała na nią zezwolenie. Wystąpiłam też do marszałka i na wszelki wypadek do Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa UMŁ (działka oznaczona w Intersicie jako „własność gminy Łódź i inny rodzaj władania”) z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej ws. legalności usunięcia tego drzewa oraz o kontrolę, czy jego stan przed wycinką nie wynikał z nieprawidłowej „pielęgnacji”.

Zapraszam do subskrypcji newslettera bloga 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *