Podczas dyskusji o ochronie drzew często spotykamy się ze stanowczym twierdzeniem, że reguluje to wyłącznie Ustawa o ochronie przyrody. Nie jest to prawda i nie może być to prawda, bo ochrona byłaby mocno okrojona np. w postępowaniach dotyczących decyzji budowlanych. Jest sporo aktów prawnych, których stosowanie powinno chronić drzewa, ale sami urzędnicy skrzętnie je przemilczają. Pominięcie tego aspektu przez urzędy powoduje ogromne straty w naszym otoczeniu, a w nas – obrońcach drzew – buduje poczucie kompletnego braku wpływu urzędników na przestrzeń miasta.
Np. zwróciłam się kiedyś do Wydziału Urbanistyki i Architektury o wyjaśnienia, na podstawie jakich tajemniczych „krępujących ochronę drzew przepisów” poza Ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (wprost art. 59-64), są wydawane decyzje o warunkach zabudowy i pozwolenia na budowę. Odpowiedziano mi, że jest to wyłącznie ta ustawa. Byłam tym bardzo zaskoczona i, nie ukrywam, wkurzona. Wybrałam się więc na certyfikowane szkolenie Federacji Arborystów Polskich, skuszona modułem „Wybrane normy prawne dotyczące ochrony drzew w procesie inwestycyjnym”. Tę część szkolenia prowadził ekspert i rzeczoznawca sądowy Jarema Rabiński, który wielokrotnie pro publico bono wspiera obrońców drzew w całej Polsce. Czego się dowiedziałam, przekażę w kolejnych tekstach. Dziś o ustawie zasadniczej, do której mamy prawo odwoływać się zawsze, gdy stosowany w danej sytuacji przepis można interpretować. Konstytucja jest gwarancją istnienia jakiegoś przepisu i definiuje jego charakter, nie można skutecznie powołać się w postępowaniach wyłącznie na jej zapisy, trzeba to robić w odniesieniu do realizujących jej gwarancje przepisów szczegółowych. Czyli powołać się na to, że w zastosowanie przepisu w danym przypadku nie spełniło wymogu konstytucyjnego.
Art. 5 Konstytucji RP stanowi, że nasze państwo zapewnia zapewnia ochronę środowiska (jego elementem jest przyroda!), kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju. Przepis ten jest nakazem i obowiązuje wszystkie osoby pełniące funkcje publiczne i wydające z ich upoważnienia decyzje administracyjne innym podmiotom, a także decydujące o własnych inwestycjach.
Nie jest prawdą, co często podnoszą urzędnicy, że prawo własności jest nadrzędne wobec obowiązku ochrony środowiska i przyrody. Art. 31 ust. 3 Konstytucji jasno stanowi, że wolności i prawa obywatelskie, w tym prawo dysponowania własnością mogą być ograniczane dla ochrony środowiska i zdrowia. Ponieważ „ograniczenia nie mogą naruszać istoty wolności i praw” nie można uniemożliwić korzystanie z nieruchomości na cele budowlane, ale można je „cywilizować” pod kątem środowiskowym w ramach obowiązujących ustaw.
Ale także pod kątem zdrowotnym! Art. 68 ust. 4 Konstytucji zobowiązuje wprost władze publiczne – w tym marszałka, wójta, wojewodę i podległego mu konserwatora zabytków – do zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska. Przepis ten jasno wiąże jakość środowiska (i przyrody!) z ludzkim zdrowiem. Urzędnicy wydający decyzje budowlane są więc zobowiązani do przeanalizowania, czy planowana inwestycja np. przez wycięcie drzew nie pogorszy warunków zdrowotnych w obszarze, gdzie już występują problemy z hałasem, zanieczyszczeniem czy wyspami ciepła.
Art. 74 Konstytucji, podkreślając ochronę środowiska jako obowiązek władz publicznych i stwierdzając, że władze te prowadzą politykę zapewniającą bezpieczeństwo ekologiczne (nie „mogą prowadzić” czy „powinny prowadzić”!), mówi o obowiązku analizy skutków decyzji w perspektywie „ teraz i przyszłych pokoleń„. Czy wylesienie kilkunastu hektarów w okolicy zmagającej się z jałowieniem gleb nie naruszy bezpieczeństwa ekologicznego wnuków obecnych mieszkańców?
Co więcej, ustawa zasadnicza tym artykułem gwarantuje nam prawo do informacji o środowisku i jego stanie – nie można odmówić nam tego prawa także w przypadku inwestycji prywatnych czy miejskich spółek… Ust. 4 stwierdza, że prezydent miasta, starosta, marszałek czy wojewoda oraz w ich imieniu urzędnicy „wspierają działania obywateli na rzecz ochrony i poprawy stanu środowiska”. Dla obrońców drzew brzmi to jak kpina, ale mamy prawo wymagać od władz i ich pracowników stosowania się do tego niewygodnego przepisu także przy wydawaniu pozwoleń na budowę czy dwz. Mamy wręcz prawo oczekiwać pomocy i tworzenia warunków, by nasze działania były efektywne! Uważam, że na podstawie tego przepisu możemy domagać się od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków umieszczania w geoportalu wpływających wniosków o usunięcie drzew i wydawanych decyzji!
Art. 63 Konstytucji przyznaje nam prawo do składania skarg, wniosków i petycji nie tylko do organów publicznych (w uproszczeniu urzędów wydających decyzje w imieniu władz), ale i do organizacji i instytucji społecznych, którym te organy np. prezydent, marszałek, wojewoda zleciły wykonywanie swoich zadań publicznych. Jeśli więc np. jakaś ngo, związek wyznaniowy, uczelnia, dom kultury, partia, firma (!) w ramach zlecenia Urzędu Miasta Łodzi zajmuje się ochroną środowiska, przyrody, określonego gatunku flory czy fauny, mamy prawo zwracać się do niej w ww. formach o wsparcie naszych starań.
Ale nie tylko osoby pełniące funkcje publiczne i ich urzędnicy, organizacje i instytucje społeczne wykonujące zadania publiczne odpowiadają za stan środowiska. Za stan i spowodowanie jego pogorszenia odpowiada każdy z nas! Stanowi o tym art 86 Konstytucji, a zakres odpowiedzialności reguluje ustawa.
W kolejnych tekstach napiszę jak zapisy konstytucji władze Łodzi mają obowiązek realizować, stosując przepisy prawa ochrony środowiska i prawa budowlanego. Nawet dla mnie, osoby zaprawionej w bojach o łódzkie drzewa z urzędnikami, informacje ze szkolenia były odkryciem ogromnego pola zaniedbań naszego magistratu. Dowiecie się m. in. jakich elementów nie znajdziecie w wydawanych w naszym mieście decyzjach budowlanych, a które mogą być podstawą do uchylenia tych decyzji.