Jak donosi portal Miasto 2077, norwescy projektanci z pracowni Snøhetta zaproponowali nowe elementy betonowe na nawierzchnie chodników, które jednocześnie są wygodne do chodzenia, trwałe i są w stanie wchłonąć 28% opadów, licząc na metr kwadratowy. Mają dwie kompatybilne ze sobą wielkości blokujące się ze sobą specjalnymi wypustkami, co pozwala stosować je w miejscach o dużym i mniejszym natężeniu ruchu. Spore przestrzenie pomiędzy płytami można obsiać lub pozostawić do naturalnego zarośnięcia (co zresztą preferują pragmatyczni Skandynawowie). Płyty są układane na podbudowie z kruszywa. Co to ma wspólnego z drzewami?
Z pewnością zwróciliście uwagę na trudności z utrzymaniem drzew przyulicznych w misach przykrytych ozdobnymi kratami, ograniczonymi obrzeżami. Głębokość systemów korzeniowych drzew w miastach to ok. 60 cm! To bardzo mała przestrzeń dla rozwoju korzeni drzew, więc rośliny w miarę wzrostu szukają przestrzeni – i trafiają pod dość szczelne chodniki i jezdnie, gdzie trudno o wodę. Pod jezdniami warunki dla korzeni są jedynie, gdy nawierzchnia jest zniszczona i nie ma krawężnika, czyli dotyczy to tylko starych i bardzo zaniedbanych nawierzchni. 20-30% korzeni „dorosłego” drzewa mieści się w wyznaczonej misie. 60-80% szuka wody, powietrza i składników pokarmowych pod chodnikami. (*M. Suchocka, A Milanowska „Podłoża strukturalne jako inżynieryjne rozwiązanie ochrony drzew w miastach”).
Od dziesięcioleci w takich sytuacjach stosowane są podłoża strukturalne z glebą wpłukiwaną pomiędzy kruszywa, które ułatwiają rozrost korzeni pod utwardzonymi nawierzchniami i zapobiegają wypiętrzaniu chodników i asfaltu przez korzenie. Ostatnio nieśmiało pojawiają się i w polskich miastach. Jednak przy tym rozwiązaniu nadal pozostaje problem niewielkiej przestrzeni, z której do rośliny przenika woda, powietrze i minerały. Mniej ich dociera do korzeni położonych dalej od miejsca nasadzenia. Połączenie podłoży strukturalnych i płyt pracowni Snøhetta może uratować wiele drzew w trudnych miejskich warunkach przy ulicach. Ma to znaczenie i dla młodych, niedawno zasadzonych drzew, jak i dla przywrócenia dobrego stanu starych drzew na terenach objętych inwestycjami.
Mam nadzieję, że SGGW przetestuje norweski patent z powodzeniem, a presja społeczna i ostra krytyka fatalnego traktowania starych drzew przy łódzkich ulicach (i nie tylko łódzkich), przekona w końcu decydentów do wymagania od projektantów i wykonawców remontów ulic stosowania tego typu rozwiązań.
Jeśli znacie ciekawe rozwiązania pomagające korzeniom przyulicznych drzew, napiszcie – dyzury@mapadrzewlodzi.pl