Na początku czerwca Gazeta Wyborcza zaalarmowała o uszkodzeniu korzeni drzew przy przebudowie miejskiego chodnika przy ul. Tymienieckiego 5/7 przez prywatnego inwestora. Działka miasta, drzewa nasze, wspólne – jeśli deweloper realizujący osiedle Fuzja, Echo Investment, chciał by otoczenie inwestycji lepiej się prezentowało, musiał uzyskać z urzędu zezwolenie z ustalonymi warunkami, w tym dotyczącymi postępowania z zielenią w pasie drogowym. Uwaga – tak naprawdę urząd mógł w takiej sytuacji narzucić dowolne, nawet dość kłopotliwe warunki np. budowę chodnika nadwieszonego nad bryłami korzeniowymi. Na marginesie – zerknijcie na zdjęciu, czemu chodnik wymagał ucywilizowania…
Byłam ciekawa, jak tym razem UMŁ zadbał o to, by przebudowa chodnika i rekultywacja zieleńca w bezpośrednim sąsiedztwie kilkunastu dorodnych drzew. I jak to się mogło stać, że kilkanaście centymetrów od pni wykorytowano głęboki wykop pod krawężnik, ucinając korzenie topolom, a nawet tak podstawowe zabezpieczenie jak odeskowanie pni pojawiło się dopiero po interwencji gazety i to nie na wszystkich roślinach. W artykule merytorycznie odniósł się do sytuacji jedynie inwestor.
Wystąpiłam do Zarządu Dróg i Transportu – to oni udostępniają pas drogowy – z wnioskiem o:
- udostępnienie zezwolenia na zajecie pasa drogowego ul. Tymienieckiego wydanego dla realizatora robót zw. z budową inwestycji Fuzja firmy Echo Investment
- udostępnienie uzgodnień dla prac prowadzonych przez ww. inwestora w sąsiedztwie drzew rosnących na terenie Miasta Łódź – działka nr S9-103/17 i S9-103/24 tj. budowy chodnika w pasie drogi publicznej wraz z mapami i inwentaryzacją terenu oraz zieleni oraz ew. budowy przyłączy przez ww. działki miejskie
- informację, czy budowa chodnika była uzgadniana z Zarządem Zieleni Miejskiej i jakie były uzgodnienia z jego pracownikami
- informację, czy inwestorowi zostały przekazane standardy ochrony drzew, obowiązujące w Łodzi zarządzeniem Prezydenta Miasta Łodzi
- informację, jakie działania zostały podjęte celem naprawy uszkodzeń – co zapowiedział rzecznik UMŁ.
Co znalazłam w odpowiedzi na wniosek o dostęp do informacji publicznej od… Zarządu Zieleni Miejskiej?
ZZM nie posiada umowy z deweloperem ani uzgodnień, więc mi ich nie udostępniono. Wygodnie, prawda? Uczulam na takie praktyki urzędu, bo jest to odpowiedź niepełna i niezgodna z ustawą. Ale do rzeczy:
- zezwolenie wydał ZDiT
- nie uzgadniał go z ZZM (szkoda, może osobom zajmującym się na co dzień zielenią przypomniałoby się o nadwieszonych chodnikach czy wydmuchiwaniu gleby albo rezygnacji z krawężników przy drzewach)
- ZDiT uzyskał tylko opinię Wydziału Kształtowania Środowiska (opinia nie jest zobowiązująca, uzgodnienie jest…)
- wykonawca miał obowiązek wykonać odkrywki zasięgu korzeni i pozostawić korzenie grubości pow. 3 cm oraz wykonywać prace ostrożnie, stosując się do obowiązujących przy miejskich inwestycjach Standardów (zdecydowanie się nie zastosował).
Czy w związku z niestosowaniem się do Standardów inwestorowi naliczono kary za uszkodzenie drzew i miejskiego mienia? Nie. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że opinia nie jest wiążąca. Wiążące jest uzgodnienie warunków udostępnienia pasa drogowego.
Tak właśnie, na nudnych, nieszczelnych i nieskutecznych procedurach między miejskimi jednostkami prawdopodobnie wywraca się cała ochrona drzew przy inwestycjach w Łodzi.
Swoją drogą, dendrolog nadzorujący prace mało rzetelnie podszedł do ochrony drzew. Jest oczywiste, że usunięcie korzeni po jednej stronie drzew, obniża ich odporność na wichury – skutki takich okaleczeń mieliśmy okazję obserwować kilka dni temu… Wystąpiłam o jego eksperta, ale prawdopodobnie nie zostaną mi one udostępnione, ponieważ działał na zlecenie prywatnej firmy, a nie jednostki publicznej.
A co z drzewami? Jedno schnie, zobaczymy, jak uszkodzenie wpłynie na resztę. Czy pociesza Was, że rany na korzeniach posmarowano maścią?…