Hasło przeciwników drzew „Jak chcesz mieć drzewa to przeprowadź się do lasu” parę od kilkunastu lat są już nieaktualne. Minilasy śmiało wkraczają do miast. Pojawiają się w parkach, w kwartałach, przy ulicach. Najczęściej są to wygrodzone laski sadzone metodą Akiry Miyawaki – na specjalnie wzbogaconej kompostem glebie, ze skomponowanymi w naturalny gęsty (ok. 3 siewek na m2) młodnik rodzimymi roślinami, pozostawione po 2-3 latach opieki jako wyspy bioróżnorodności bez ingerencji człowieka. Powstają od lat 70. XX w. w krajach azjatyckich. W Europie spopularyzowała je firma Afforestt. Powstają już systemowo w Holandii, we Francji są Lyonie, Barcelonie, Tuluzie. Część z nich tworzy zamknięte enklawy, część jest otwarta dla ludzi.
W Paryżu miejskie lasy były elementem rewolucyjnego programu mojej ulubionej polityczki Anne Hidalgo. Pierwszy las mieszkańcy posadzili dzięki wsparciu władz w 2018 roku na obrzeżach stolicy Francji, w 2023 roku w ramach walki z miejskimi wyspami ciepła i programem tworzenia zielonych korytarzy w minilas przekształcono plac Colonel-Fabien w X Dzielnicy, ukształtowany w XVII w. i objęty opieką konserwatorską. Udostępniono go paryżanom w czerwcu 2024. Nie jest to stricte las Miyawaki (wymaga częstszej pielęgnacji, jest przecięty ścieżkami z ławkami), lecz teren wlewający się w formie łzy na niegdyś ruchliwe rondo, wypełniony zróżnicowanymi gatunkami drzew i roślin tworzących leśny podszyt. Dość powiedzieć, że posadzono 500 drzew i 16000 innych roślin. Zagajnik z widokiem na wieżę Eiffla robi piorunujące wrażenie.
Takie przekształcanie pustych placów z zadrzewione przestrzenie jest już ogólnoświatowym trendem. Zerknijcie >>
W Łodzi w ramach rewitalizacji na historycznym Placu Wolności, który podobnie jak paryski plac przestał być rondem, pojawiło się 68 drzew i wiele roślin krzewiastych, a na zazielenienie czeka plac Dąbrowskiego. Są to jednak gatunki ozdobne, o bardziej formalnym sznycie, a nie rodzime, leśne. Zmiany charakteru tych miejsc budziły i budzą szerokie dyskusje, widać jednak, że łodzianki i łodzianie wreszcie chętnie korzystają z placu rozpoczynającego Piotrkowską, co jest dla tego odcinka ulicy szansą na ożywienie. Można więc liczyć, że ten sukces zachęci do zazieleniania kolejnych placów i skwerów.
Projekt przebudowy placu Dąbrowskiego, przecież także objętego ochroną konserwatorską, jako nawiązujący do aranżacja z lat 60. XX w., wydaje się iść o krok dalej pod względem stosunku „zieleń-granit”. Nadal jednak trudno mówić o naturalności tego założenia.
Bardzo chciałabym, byśmy nabrali jeszcze więcej odwagi i by w Łodzi zaczęły pojawiać się gęsto zalesione minilaski, nie wymagające ogromnych nakładów na utrzymanie roślin w ryzach czy częste nawadnianie. Zagospodarowywane w ten sposób miejsca są dużo mniej kłopotliwe. Przy z założenia naturalnym charakterze w praktyce po ukorzenieniu powinno wystarczyć… zwykłe/niezwykłe sprzątanie. Dlaczego ma to znaczenie? Nie macie wrażenia, że urząd już nie daje sobie rady z bieżącym dbaniem o stare i nowe zieleńce? Jak poradzi sobie z jeszcze większą ilością miejsc wymagających plewienia, podlewania, uważnych zabiegów ogrodniczych między kruchymi łodygami szlachetnych odmian wymagających roślin?
Gdzie w Waszej okolicy widzielibyście mały naturalny zagajnik? Podzielcie się swoimi pomysłami – dyzury@mapadrzewlodzi.pl