Co w drzewach piszczy, Uncategorized

Znowu bloki kosztem przyrody?

Fot. własna

Jak informuje Portal Samorządowy, Minister Rozwoju i Technologii zapowiedział właśnie rozporządzenie uruchamiające nowe terenów pod zabudowę mieszkaniową – na obrzeżach wielkich miast. Chodzi m. in. o grunty Skarbu Państwa i Krajowych Ośrodków Wsparcia Rolnictwa. Nie podano jeszcze szczegółów, ale może to być niebezpieczny pomysł. Dlaczego?

Grunty rolne w granicach miast często nie są intensywnie użytkowane i przez wiele lat zdążyły zarosnąć drzewami, krzewami, stworzyły się na nich wartościowe przyrodniczo miejsca. Rekompensowały przez lata intensyfikację zabudowywania korytarzy napowietrzających miasta i straty przyrodnicze. Są ważne dla żyjących tam zwierząt, ale i dla okolicznych ludzkich społeczności. To często o tego typu „samosiejki i chynchy” łodzianki i łodzianie toczą boje przeciwko deweloperom i… samorządom wydającym decyzje budowlane. Wygląda na to, że teraz państwo dołączy do podmiotów sprzedających takie „dzikie” działki pod zabudowę.

Jest to o tyle dziwne, że przez lata – od 2001 r. gdy ustawa uchyliła stare plany – odpowiedzialne samorządy zmagały się z budzącym protesty społeczne rozlewaniem zabudowy na tereny obrzeżne. Tworzyły plany miejscowe, odkupowały i zamieniały działki z deweloperami, ustanawiały parki i formy ochrony przyrody. Te, którym zależało na przyrodzie i dobru lokalnych społeczności szukały możliwości chronienia środowiska w decyzjach budowlanych np. uzgadniając ich wydawanie z wydziałami ochrony środowiska. Te, które zdawały sobie sprawę z kosztów rozlewania miast dla ich budżetów, starały się zniechęcać deweloperów zobowiązywaniem ich do przebudowy dróg z powodu zwiększenia ruchu ich inwestycjami. Wiadomo – ludzie, którzy zamieszkają w tych blokach, zgłoszą się do gminy o przystanek, autobus, szkołę, przedszkole…

Samorządy czeka kolejna rewolucja planistyczna i kolejny chaos szybkiego wchodzenia w opracowanie planów ogólnych. Czy czeka nas powtórka z rozrywki, do tego wspartą rządowymi terenami i publicznymi pieniędzmi na dopłaty do kredytów?