W pochmurny piątek 10 października spotkaliśmy się z Wami pod gmachem dawniej Centrali Tekstylnej, dziś nazywanym „budynkiem telewizji”. Spacer prowadził znany łódzki ekspert – chirurg drzew Marek Kubacki. Idąc na to spotkanie zauważyłam radykalnie przycięte oliwniki i jabłonie na zieleńcu na rogu Narutowicza i Kilińskiego. Jeszcze latem tworzyły przewieszającą się ku parkingowi gęstwinę, dziś wyglądają… ubogo. (Uwaga, sporo do czytania i oglądania – komentarz UNJ)

Przy parkingu przy telewizji, szumnie nazwanym Placem 4. Czerwca 1989 Roku, obejrzeliśmy cięcia weteranizujące drzew – pozostawione fragmenty konarów, niegdyś kształtujących korony, dziś nawet pozbawionych kory. Jest to arborystyczne podejście do kształtowania drzew sędziwych, stawiające wyżej niż wygląd drzewa jego rolę biologiczną, także jako materii w stanie rozkładu.

Przy okazji zastanawialiśmy się, ile drzew zostanie wyciętych by zrealizować wybraną właśnie koncepcję zagospodarowania placu jako przestrzeni rekreacyjnej. Z opublikowanej mało czytelnej grafiki trudno było ustalić, czy znikną samosiewy i solitery rosnące bliżej ulicy – np. widoczna na zdjęciu powyżej jodła jednobarwna (ID10495). Obawy budzi też brzydko ogołocone z konarów drzewo przy przejściu dla pieszych, a także rozłożysty kasztanowiec sąsiadujący z droga dojazdową, która prawdopodobnie będzie nieco poszerzona.


Według zapewnień urzędników, wszystkie zdrowe drzewa pozostaną na placu – wymaga bowiem tego wg zasady DNSH („nie czyń znaczącej szkody” czyli „Do No Significant Harm”) Unia Europejska, z której urząd zamierza uzyskać dofinansowanie. Więcej o planach zagospodarowania placu do poł. 2028 r., gdy powstanie parking kubaturowy zastępujący miejsca postojowe dowiecie się z opublikowanego 16.10 filmu Fabryki Aktywności Miejskiej.
Za socrealistycznym gmachem oddano ostatnio do użytku przebicie międzykwartałowe od ul. Sienkiewicza do Narutowicza. Idąc tą nową drogą trafiamy do urządzonej w połowie „na zielono” przestrzeni dawnego zaniedbanego parkingu przy Polskim Lnie (kto pamięta?). Zieleńce są nieco obniżone w stosunku do chodnika. Co ważne – nie zastosowano tu agrowłókniny, tylko ściółkowanie korą. Rośliny mają sztuczne nawadnianie.

Nowa droga odkryła tyły podwórek kamienic, dzięki czemu widać skutki ingerencji władz okupacyjnych z czasów II Wojny Światowej – wyburzono po jednej bocznej oficynie, dzięki czemu podwórka stały się szersze i bardziej funkcjonalne – przestrzeń ta pozwoliła zachować drzewa, ale mieszkańcy korzystają z niej też do parkowania.

Przy przebijaniu kwartału nie usunięto wielu drzew. Uwagę zwraca zdrowy dąb błotny, rosnący wbrew naturze w bardzo suchym miejscu w zbitej glebie – pokazuje to, jak ogromną wartością w mieście są drzewa starsze, które zdołały ukorzenić się jeszcze w okresie regularnych opadów.

Następnym przystankiem spaceru była ulica Traugutta przy Łódzkim Domu Kultury. Prowadzone tam wykopy i prace budowlane ewidentnie wpłynęły na stan młodych platanów. Mimo sporych zieleńców i nawadniania widać gołym okiem różnice w stanie roślin po stronie ŁDK i po stronie Textilimpexu (wybaczcie mroczne zdjęcie). Prawdopodne jest nawet zamarcie roślin. Również stare klony po stronie robót są w gorszym stanie – nie wiem, czy pamiętacie, ale nie byłoby ich gdyby nie bunt łodzianek i łodzian. Niestety zieleńce są wysypane żwirem na agrowłókninie – co podnosi temperaturę w upalne dni.

Na ul Sienkiewicza posadzono w wąskich zieleńcach rzędy lip formowanych na stelażach. Są one także w miejscach, gdzie zmieściłyby się także drzewa o szerszych koronach np. kolumnowych. Drzewkom uniemożliwia się jakiekolwiek rozrośnięcie, choć jest na to przestrzeń. Są przycinane tak, by jedynie mogły zagęszczać korony, co jest ograniczeniem ich wartości przyrodniczych i środowiskowych. Ul. Moniuszki zazieleniono dorodnymi wiśniami ozdobnymi w glebie obsypanej żwirem. Jak pokazuje doświadczenie z innych ulic, gdyby wokół rosły krzewy lub rośliny płożące, nie trzeba byłoby chronić gleby przed chwastami w ten nieprzyjazny sposób, zabierający sporą powierzchnię biologicznie czynną. Plusem jest obniżenie krawężników od strony chodnika, dzięki czemu woda deszczowa spływająca z niego zasila korzenie.

I dotarliśmy do miejsca, gdzie przy rewitalizacji i po niej zdarzyło się sporo złego – terenu wokół Mediateki MeMo. Część drzew w kwartale wycięto z powodu sztywno wytyczonego przebicia nowej ulicy z szeroką jezdnią, która miała wieść do parkingu kubaturowego w podwórku budynku przy ul. Piotrkowskiej. Ofiarami inwestycji były m. in. przepiękny, zdrowy, rozłożysty jawor (w 2018 roku pożegnaliśmy go symbolicznym pogrzebem) i dąb o pomnikowych rozmiarach między budynkiem szkoły przekazanym policji a Fabryką Aktywności Miejskiej, Dąb miał ponad 3 m obwodu i mimo owocników grzyba na pniu nadawał się do ochrony i adaptacji. Usunięto też samosiewy i jedną roślinę za budynkiem urzędowym. Co dziwne, zamiast zachowania drzewa naprawdę pomnikowego, status pomnika nadano innemu egzemplarzowi tego gatunku – rosnącemu blisko Fabryki.
Skutkiem przebicia kwartału jest też zniszczenie drzew na prywatnej działce – najpierw ulokowano na ich korzeniach miejsca postojowe, potem je okaleczono, okrawając pnie dookoła piłą, zdarto korę, a potem wycięto.

Wszystkie zachowane drzewa mają glebę powleczoną agrowłókniną i osypującym się żwirem, co jest niepotrzebne i wygląda nieestetycznie.

Mimo wydanych środków, ustawienia ławek, granitowych nawierzchni jedynie malutki fragment przy samej Fabryce Aktywności robi wrażenie zagospodarowanego. Reszta jest zdominowana przez żwir i miejsca postojowe.


Od frontu budynku pofabrycznego posadzono nowe drzewa. Osłaniające ich korzenie kratownice są całe zasypane glebą z żwirem, przez co drzewa tylko w minimalnym stopniu mogą korzystać z wody deszczowej. Dodatkowo osłony uginają się – warto w przyszłości inwestować w inne modele.

Od strony ul. Tuwima rośnie też jawor w złym stanie, który prawdopodobnie bez ratunku zarządcy zieleni zamrze, o czym świadczy tzw. gruby posusz. Niestety chorują też wiązy, zapewne zmagające się z europejską chorobą wiązów. Roboty budowlane w ich sąsiedztwie przyspieszają ich degradację. Z badań wynika bowiem, że nawet jednokrotne przejechanie po bryle korzeniowej ciężkim sprzętem np. budowlanym drzewa odchorowują ok. 1,5 roku!
Po drugiej stronie ulicy, przy słynnym murku, dokonano w ubiegłym roku ramach „pielęgnacji” rzezi drzew przyulicznych. Pisałam o tym na blogu. Usunięto jednorazowo nie tylko posusz, ale i dużą ilość zdrowych gałęzi, pozostawiając jednocześnie gniazda jemioły. Wg Marka Kubackiego drzewa te raczej nie odbudują już koron i zaczną szybko zamierać. Dla odmiany sucha lipa krymska przy kościele stoi już martwa ok. 3 lat.

Przy przebiciu nowej ulicy od Sienkiewicza łukiem do Narutowicza znajduje się tuż przy jezdni zagadkowo potraktowany klon jawor. Wiele razy przechodząc tamtędy denerwowałam się, że nie odsunięto od niego jezdni. Miało być wycięte jako „kolidujące” z jezdnią”, ale podjęto próbę zachowania go – ma za to ucięte tuż przy pniu wszystkie korzenie z jednej strony. Miejsce cięć zostało fachowo zabezpieczone, zakryte specjalną włókniną i żyzną glebą, a dla dobrego dostępu wody i powietrza oraz stabilizacji ziemi obłożone geokratą z tworzywa. Niestety tu również ziemię zakryto włókniną i warstwą kamienną.

Przy okazji – pamiętacie przycięcie starych głogów by nie przeszkadzały projekcji Festiwalu Światła? Zaskakująco okazało się, że zabieg, który powinien zaszkodzić (sama protestowałam), odmłodził rośliny! Być może dlatego, że drzewka miały do dyspozycji spore zieleńce, nietypowe dla zadrzewień przyulicznych. Mamy więc doświadczenie, że być może da się przycinką odmładzającą ratować stare głogi zamiast je wycinać.
Na tym odcinku spaceru zostały usunięte min. 3 drzewa, ale też zachowano grusze wieloowocowe, które z reguły się wycina bez zmrużenia oka. Zastosowano przy nich jako mulcz rozkładający się i dostarczający minerałów łupek. Ogromnie szkoda wielkiego kasztanowca wyciętego niedaleko – przy spalonym zabytku przy ul. Kilińskiego – by zrobić parking…
To chyba poza podwórkiem „telewizji” najprzyjemniejsza część spaceru – bujne hortensje, wysokie, rozrośnięte trawy w przejściu między Wieżowcami Traugutta 21/23 a 25 ładnie oswajają przestrzeń. A betonowe kule skutecznie uniemożliwiają rozjeżdżanie chodników i zieleńców. Jeśli z sąsiednich działek znikną nieurządzone parkingi, a pojawią się budynki z usługami, dodatkowo ożywi się to przejście. Ciekawe tylko, jaki będzie los „lasku” na ogrodzonej działce przed numerem 21/23.

Jeśli zaciekawił Was nasz spacer, zapraszam na kolejny – w sobotę, 19 października o 12.00 spotykamy się przy zabytkowej pompie na Księżym Młynie!