Dobre praktyki/złe uczynki, Warto wiedzieć

Kolejne drzewa mają problem

Korona klonu srebrzystego z licznymi gniazdami jemioły.
Klon srebrzysty w jemiole. Ul. Wierzbowa. Fot. własna

Musze Was niestety trochę zmartwić – możecie przeczytać ten tekst po świętach, tak się umówmy 😉

Jak wiecie, nasze drzewa nie cieszą się ze zmian klimatu – w susz, wichur i ulew. Część gatunków wycofuje się na północ kontynentu, broniąc się przed niespotykanymi dotąd w Polsce zjawiskami. Pojawiają się kolejne zagrożenia wynikające z napływu szkodników, których dotąd u nas nie spotykaliśmy i które nie mają jeszcze naturalnych wrogów. Drzewa również chorują od nowych patogenów grzybowych i bakteryjnych.

Drzewa w miastach, rosnące w dużo gorszych warunkach są szczególnie zagrożone, bo są po prostu słabsze niż rośliny żyjące z dogodnymi warunkami do rozwoju korzeni i rozrostu koron, w środowisku z mniej zanieczyszczonym powietrzem i deszczówką bez soli i metali ciężkich.

Kurczy nam się wybór gatunków do miejskich zieleńców. Sosna, brzoza, świerk, modrzew wolą rozprzestrzeniać się w Szwecji czy Finlandii. Wiązy niszczy holenderska zaraza wiązów. Kasztanowce gnębi szrotówek. Lipy źle znoszą zasolenie i toksyny. Olchy nie znoszą suszy i przegrzanych korzeni. Tulipanowce – zalanych. Topole i klony niszczy jemioła. Jesiony mają sucho, atakują je grzyby i szkodniki. Grochodrzewy i drzewa owocowe zarządcy zieleni traktują jak chwasty. Ale mamy dęby i buki, prawda?

Niestety niedawno dowiedziałam się, że u naszych sąsiadów rozprzestrzenia się gązewnik europejski (Loranthus europaeus) – przypominający jemiołę półpasożyt, półkrzew często dwupienny z żółtymi owocami. Dotąd roślina powszechna w Japonii i Azji Mniejszej, najdalej na północ występował w południowych Niemczech, w regionach o łagodniejszym niż u nas mikroklimacie. W ostatnich latach został zawleczony i zadomowił się w Wielkiej Brytanii.

Z Wikipedii. Fot. HermannSchachner

Gązewnik ma już duże stanowiska w Czechach i Słowacji tuż przy granicy z Polską Roznoszą go ptaki, zwłaszcza dość powszechne w Polsce drozdowate. Półpasożyt nie zabija drzew żywicielskich, ale osłabia je i ułatwia wnikanie innych patogenów – przede wszystkim grzybów. W miejscu wrastania w drzewo tworzy ono zgrubiałe narośla (haustorium), przypominające „nowotworowe” zmiany drzew. I atakuje… dęby, buki i kasztanowce. Chyba, że macie w ogrodzie zimowym drzewko oliwne – wtedy też uważajcie 😉

Z Wikipedii. Fot.
Stefan.lefnaer

Czemu pojawienie się nowej rośliny bytującej na drzewach jest naprawdę złą wiadomością dla Łodzi? Zarządcy zieleni w Warszawie czy Gdańsku korzystają z wiedzy eksperckiej dendrologów i nowoczesnych metod chirurgii drzew w walce z jemiołą. By nie osłabiać dodatkowo zaatakowanych nią drzew, regularnie, co roku usuwają ogniska półpasożyta, obłamując go bez usuwania części czy całej gałęzi, a miejsce wrośnięcia cieniują, by odciąć jemiole dostęp do światła, warunkującego odrastanie. Regularność usuwania zapobiega rozprzestrzenianiu przez ptaki i opadające nasiona jemioły w ramach rośliny i na inne drzewa.

W Łodzi, chwalącej się ostatnio walką z jemiołą, pasożyt bez przeszkód przez nawet kilkanaście lat atakuje kolejne gałęzie i sąsiednie drzewa, jego usuwanie ma bowiem charakter „akcji”, w dodatku niekompleksowej nawet w stosunku do drzew na terenach miejskich, a co dopiero prywatnych. (tak naprawdę właściciele nieruchomości, których drzewa zostały obrośnięte jemiołą z zaniedbanych miejskich drzew powinni domagać się odszkodowań i zwrotu poniesionych kosztów).

Drzewa przy ścianie szczytowej kamienicy. Pod nimi dwa parkujące na zieleńcu pojazdy. Korony drzew ze śladami wyciętych w tym roku konarów są mocno przerzedzone. W górnej partii widać nieusunięte jemioły.
Podniesione przetrzebione korony drzew przy ul. Uniwersyteckiej. Fot. Urszula Niziołek-Janiak

W dodatku sposób usuwania jemioły w naszym mieście bywa bardzo inwazyjny, co osłabia drzewa. Pozostawia się ogniska w najwyższych partiach koron, a „pielęgnacja” polega na podnoszeniu koron – gązewnik najczęściej atakuje drzewa wysokie i osłabione. Wykonawcy nie usuwają też wszystkich nasion spod objętych pracami drzew.

Na warstwie opadłych liści widoczne liczne odłamane fragmenty jemioły oraz dojrzałe owoce tego półpasożyta.
Pozostałości po usuwaniu jemioły na ul. Wierzbowej. Fot. UNJ

Jeśli więc nasz Zarząd Zieleni Miejskiej nie zweryfikuje sposobu działania, nowy „gość” drzew może poczynić w łódzkiej zieleni dodatkowe, duże straty.

Więcej o gązewniku przeczytacie we wpisie na fb fitopatologa Wojciecha Pusza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *