Jakiś czas temu dostałam zgłoszenie o paskudnej przycince ogromnego świerku na prywatnej posesji przy ul. Murarskiej. Drzewo przycięła najprawdopodobniej firma, wykonująca na zlecenie Zarządu Zieleni Miejskiej pielęgnację innego drzewa, rosnącego w pasie drogowym – tak wynika z wcześniej wykonanych zdjęć.

Osoba interweniująca spotkała się z oburzeniem właścicielki nieruchomości, która twierdziła, że miała nakaz od Straży Miejskiej usunięcia dolnych gałęzi. Wg osoby zgłaszającej ekipa skróciła też czubek i tak zdeformowanej rośliny, co potwierdza zdjęcie poniżej – dokumentujące efekt ostatnich prac.
Zastanawiało mnie, co się tu zdarzyło. Straż Miejska nie ma możliwości wydawania „nakazu” przycięcia drzewa, może to robić jedynie zarządca drogi w przypadku, gdy narusza ono skrajnię lub uniemożliwia działanie urządzeń zw. z użytkowaniem drogi. ZDIT jest tu traktowany tak samo, jak sąsiad, któremu przeszkadzają gałęzie przechodzące na jego posesję – musi wezwać na piśmie do ich usunięcia, uzgodnić termin i dopiero jeśli właściciel drzewa nie dotrzyma tej daty, może sam usunąć gałęzie. Jedynie w koniecznym i zgodnym z prawem zakresie. A trudno o tu naprawdę o zakres prac „nieszkodzący drzewu”.
Przyjrzałam się historii „pielęgnacji” świerku. W 2019 roku drzewo miało piękną, prawie naturalną koronę, a gałęzie były rozsądnie przycięte, tak, by zachować skrajnię (wolną przestrzeń 2,5 m) nad miejskim chodnikiem i by do wnętrza domu docierało światło – nieco ponad górną linią okien.

Między 2019 a 2022 r. doszło do – w mojej opinii – co najmniej uszkodzenia drzewa – straciło około połowy korony od góry… Dolne gałęzie nadal były na tyle wysoko, że skrajnia była zachowana, a do zapewnienia oświetlenia chodnika starczyłoby przycięcie nieco kilku gałęzi pod latarnią. Latarnia jest elementem funkcjonalnym ulicy i niestety czasem zapewnienie jej wystarczającego funkcjonowania wymaga „sekatora”. Pytanie, czy przy takim stanie drzewa „przed” było w ogóle co ciąć zgodnie z prawem.

Jaki był efekt redukcji korony? Ok. 1/3 gałęzi od dołu usunięto, korona zaczyna się teraz powyżej krawędzi dachu. Jestem pewna, że świerk w ciągu najbliższych lat umrze.

Zwróciłam się do Straży Miejskiej o informację, na czym polegała ich ew. interwencja. Spodziewając się, że chodzi o skrajnię, spytałam, czy funkcjonariusze mieli ze sobą miarę do sprawdzenia, czy skrajnia została naruszona. Ale zgłosiłam też, że prace – nie tylko przy tym drzewie – odbyły się bez prawidłowego oznakowania i wygrodzenia strefy niebezpiecznej, przy pełnym ruchu pojazdów i z pieszymi wchodzącymi na jezdnię. Napisałam też w tej sprawie do Zarządu Dróg i Transportu, pytając czy wydał zezwolenie na zajęcie pasa drogi publicznej. A do Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa o kontrolę zgodności przycinki z prawem.
Jaka reakcja?
Okazuje się, że inicjatorem interwencji SM był… Zarząd Zieleni Miejskiej na wniosek mieszkańca.
„W dniu 22.08.2024 r. w reakcji na wystąpienie Zarządu Zieleni Miejskiej w Łodzi skierowane do Oddziału Dzielnicowego Łódź – Bałuty Straży Miejskiej w Łodzi, w związku ze zgłoszeniem mieszkańca dotyczącym przycięcia drzewa zasłaniającego światło latarni przy ul. Murarskiej 36A, strażnicy podjęli interwencję, w wyniku której przeprowadzili rozmowę z właścicielką nieruchomości przy ul. Murarskiej 36A, informując ją o zgłoszonym problemie oraz zwracając uwagę na konieczność przycięcia gałęzi drzewa w sposób umożliwiający odsłonięcie światła znajdującej się tam latarni.”
Zarząd Zieleni Miejskiej nie przyznaje się do takiej interwencji za pośrednictwem Straży Miejskiej. Jednocześnie opisuje, jakie są obowiązki wykonawcy prac – może Wy widzicie na pierwszym zdjęciu oznakowanie tablicami i zabezpieczenie miejsca prac?
Ale najciekawsza jest treść krótkiego pisma od drogowców – okazuje się, że firma zatrudniona do usunięcia dwóch dużych drzew, pracująca w psie drogi publicznej na zlecenia miejskiej jednostki nie miała zezwolenia na zajęcie pasa drogowego ani nie uzgadniała z zarządcą drogi, jak zabezpieczyć teren, czy zatrzymać ruch, gdzie składować ucięte konary i kawałki pni! Przypominam – to prace na wysokości, zrzucanie i składowanie bardzo ciężkich elementów tuż obok jadących pojazdów i krążących pieszych, pracujący w przestrzeni publicznej rębak do drewna.
Zauważcie – w ani jednej odpowiedzi nie istnieje temat „podejmiemy kroki by wyjaśnić sytuację prowadzenia prac w opisany przez Panią sposób i spowodować, by w przyszłości to się nie powtórzyło”. Ani ze strony straży, odpowiadającej za bezpieczeństwo na ulicy, ani ze strony pominiętych przez wykonawcę a odpowiadających za bezpieczeństwo ruchu drogowców. Ani jednostki dbającej podobno o zieleń w mieście. Nikt nawet nie wyraził zainteresowania filmem, pokazującym przechodnia i przejeżdżające auto.
Mam nadzieję, że choć Wydział Ochrony Środowiska i Rolnictwa poważnie potraktuje zgłoszenie przekroczenia dopuszczalnego zakresu redukcji korony przy poprzednich pracach i obecnie.