I mamy kolejną odsłonę walki o przyrodę na Lublinku. Tamtejsza społeczność i obrońcy zieleni już drugi rok nie mają spokoju. Działo się w marcu 2023 >>, gdy na prywatnej działce doszło do wycinki lasu i okoliczna społeczność dostrzegła, że tuż obok ma powstać hub logistyczny. Potem w czerwcu 2023 >> gdy rozpoczęły się negocjacje, by ochronić jak najwięcej naturalnych terenów przez zabudową przemysłowo-usługową. W sierpniu 2023 radni odrzucili projekt „nieswojego” radnego o ustanowieniu parku, by w styczniu 2024 przyjąć już „swoją” uchwałę Nr LXXXVI/2588/24 o ustanowieniu parku i zobowiązaniu prezydentki do powiększenia lasu na Lublinku.
Dziwny to park, bo trudny do namierzenia w terenie i nieoznakowany, ale docelowo mający dzięki uchwale ustanawiającej teren zieleni publicznej i mpzp ochronić wynegocjowane z władzami cenne przyrodniczo i ważne dla mieszkańców tereny. Tak wyglądały ustalenia dot. wstępnego obszaru parku i jego docelowego kształtu sankcjonowanego planistycznie, co dało miastu podstawy do ew. wywłaszczeń.

Warto zwrócić uwagę na na działki proponowane do włączenia w kompleks Lasu Lublinek, z którym prawie sąsiaduje przez ul. Zamiejską i Sołtyka. Wschodni fragment znajduje się w granicach nieruszonego od 2022 r. przystąpienia nr 285 (Uchwała nr LIV/1635/22). Nieruszonego zapewne ze względu na niepewną przyszłość lotniska.

17 stycznia 2024 został przyjęty plan miejscowy nr 216, pomijający sporny teren od wschodu (Uchwała Nr LXXXVI/2606/24), a 12 marca 2025 plan zagospodarowania z włączeniem lasu między Jasieniem a Denną i terenów na północ i południe od Laskowickiej (Uchwała Nr XV/380/25). Czy władze miejskie i urbaniści dotrzymali słowa? Zerknijmy.

Obszar przystąpienia i w efekcie uchwały objął całość działek docelowego zasięgu parku gminnego (czarny kontur) i część wschodnią, którą mieszkańcy chcieli włączyć do Lasu Lublinek (błękitny kontur).
Postanowienia planu utrwalają funkcję leśną terenu przy Dennej oraz wschodniej części zadrzewionego – faktycznie leśnego – terenu od południowego zachodu, choć ten ostatni przecina rezerwa na instalacje infrastrukturalne, czego w uzgodnieniach z protestującymi nie było. Całość terenu objętego docelowym zasięgiem parku została przeznaczona na zieleń publiczną z fragmentami o funkcji lasu, urbaniści nieco nawet poszerzyli obszar przeznaczony na zieleń publiczną w stosunku do zakresu wynegocjowanego (arkusz 22, 23). Zieleń ta wg mpzp ma też stanowić izolację akustyczną i funkcjonalną zabudowy mieszkaniowej jedno- i wielorodzinnej od terenów usługowo-przemysłowych (ciemnoczerwone obszary). Plan jest więc próbą pogodzenia wody z ogniem, trudno bowiem mówić o terenie rekreacyjnym, jeśli po wejściu w niego kilkaset metrów natkniemy się na hałas i spaliny z TIR-ów…

Pytanie, czy jest próbą udaną. Wg protestujących mieszkańców plan powstał w sprzeczności z opinią Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska a jego skutkiem może być usunięcie nawet 300 000 drzew (słownie; trzystu tysięcy!). Okolice są podmokłe. Pasy zieleni między terenami przeznaczonymi na hale przy znacznym zmniejszeniu powierzchni biologicznie czynnych i terenów o chłonnej nawierzchni zabudowaniem 60% powierzchni działek i zabetonowaniem 95% terenu wokół spowoduje zapewne drastyczne pogorszenie sytuacji. Otoczenie działek z zabudowa mieszkaniową i ulice będzie jeszcze częściej narażone na zalania. Sam park może musieć chłonąć tyle wody, że trudno będzie z niego korzystać, a gatunki roślin, w tym drzew, mniej odporne na zastoje wody mogą obumrzeć.
Zwracały na to uwagę osoby składające 10 uwag do projektu planu i postulujące m. in. zmniejszenie powierzchni zabudowy do 45% oraz wprowadzenie obowiązku budowy parkingów i placów manewrowych z materiałów przepuszczających wodę. Postulowali też obniżenie wysokości hal, by zmniejszyć intensywność zabudowy – do 10 z przewyższeniami do 15 m, jak było to wg mieszkańców ustalone na spotkaniach. Uwagi te zostały jednak odrzucone.
Dodatkowo planiści i władze miejskie nie dostrzegły konieczności ochrony przed zabudową 30-hektarowego fragmentu podmokłego o naturalnym charakterze leśno-łąkowym i o dużych walorach przyrodniczych. I to mimo pełnej świadomości jak wrażliwy to teren – o czym świadczą plany ochronne wokół. A przecież to władze samorządowe odpowiadają za ochronę środowiska na swoim terytorium, mając do tego nie tylko urbanistów ale i środki na wsparcie eksperckie np. ze strony Instytutu Ekohydrologii PAN.

Wg Straży Ochrony Przyrody w Łodzi jest to akurat najcenniejsza hydrologicznie część na obszarze objętym planem (żółty obrys). Możliwe, że szukając zbilansowania miejsc pod działalność gospodarczą postanowiono poświęcić ten fragment – i mamy przez to kolejną odsłonę sporu.



Oczywiście można zastanawiać się, czy ten fragment był przedmiotem negocjacji z protestującymi i czemu na spotkaniach z nimi nie zapadła decyzja o jego ochronie. W mojej ocenie protestujący zostali rozegrani przez urząd – po uzgodnieniach dot. parku oczekiwali oni dalszego ciągu rozmów, już na temat ochrony terenów cennych przyrodniczo. Do takich rozmów jednak nie doszło. Potem liczyli na rozsądek radnych i przyjęcie przez nich uchwały o użytku ekologicznym. Zawiedli się. Władze uznały, że mieszkańcy dostaną „park” i wystarczy, o reszcie postulatów mimo analiz przyrodniczych nie trzeba rozmawiać. W końcu Miejska Pracowni Urbanistyczna za zgodą władz skierowała projekt planu pod obrady radnych i klamka zapadła.
Co zastanawiające, uczestnicy spotkań nie otrzymali protokołów ani notatek z uzgodnieniami wynikającymi z negocjacji. A powinien to być standard w jednostce publicznej, standard budujący wzajemne zaufanie i szacunek dla wspólnej pracy. Wystąpiłam o takie dokumenty, by sprawdzić, czy w ogóle były one sporządzane – przecież ich brak to pole do manipulacji i twierdzenia przez którąś ze stron „czegoś takiego nie ustalaliśmy, nie było takich rozmów”.
Straż Ochrony Przyrody wspierana przez radną Izabelę Kaczmarską złożyła do wojewody wniosek o wszczęcie postępowania nadzorczego wobec uchwały nr Nr XV/380/25. Miejmy nadzieję, że wojewoda rzetelnie przyjrzy się sprawie a jej rozstrzygniecie będzie korzystne dla przyrody. Namawiam też do włączania się w działania środowisk, które chcą, by przyroda była podmiotem, a nie przedmiotem w podejmowanych przez władze miasta decyzjach.
Powstała też petycja ws. zobowiązania władz do ochrony przeznaczonych pod zabudowę terenów cennych środowiskowo. W okolicy bowiem już widać problemy hydrologiczne, które intensywna zabudowa logistyczna pogłębi. Wystarczy spojrzeć na stan Rezerwatu Polesie Konstantynowskie otoczonego inwestycjami, by wiedzieć, jak głębokie wykopy zmieniają stosunki wodne. Petycję można podpisać tutaj, do czego zachęcam. >>