Wpadło mi w oko kilka informacji wartych zebrania w jednym miejscu nt. korzeni drzew i jak można o nie dbać, gdy się rozumie wartość drzew.
Naszym inwestorom i drogowcom wydaje się, że drzewa w miastach mają korzenie palowe i nie ma dla nich znaczenia, ile systemu korzeniowego z boku stracą na rzecz jezdni, rowu, chodnika. Tymczasem…
Głębokość systemu korzeniowego zależy od zasobności gleby w tlen i wodę oraz głębokości pokładów wody. W miastach, gdzie ziemia jest ubita i nasiąka bardzo płytko, drzewa nie korzenią się głęboko. Kiedy więc urzędnik twierdzi, że wycięcie korzeni „aż” 30 cm od pnia na głębokość „tylko” 70 cm nie zaszkodzi, bardzo się myli, albo kłamie.
A już te cienkie korzonki, które odkryły się po zdjęciu chodnika i teraz sobie obsychają, to już z pewnością nie są drzewom potrzebne. Tymczasem…
Co ciekawe i warto o tym pamiętać, drzewa rosnące w wypielęgnowanych, regularnie zraszanych „angielskich” trawnikach rozwijają tak płytkie systemy korzeniowe, że są narażone na wywrócenie – ale to w warunkach zieleni publicznej w naszych miastach im nie grozi.
Gdy drzewo ma gęstą koronę, sami przecież chowamy się pod nim przed deszczem – co znaczy, że spada tam niewiele wody i strefa korzeni poza obrębem korony ma zasadnicze znaczenie dla pobierania przez roślinę wody i składników mineralnych z gleby. I tak naprawdę cały system korzeniowy powinien być chroniony przed ludzką i maszynową ingerencją.
Ale to oczywiście w miejskich warunkach mało osiągalne – najczęściej chęć zysku i ekspansji człowieka jest zbyt silna, by zostawił w spokoju to, co zastał na kupionej działce. Dlatego państwa tworzą systemy prawne, starające się chronić także systemy korzeniowe drzew. A inwestorzy muszą wtedy szukać sposobów na budowanie w „sposób najmniej szkodzący” (cyt. z naszej dysfunkcyjnej ustawy o ochronie przyrody).
O kilku sposobach już Wam pisałam, dziś chciałabym pokazać przykłady z Norwegii – zdjęcia wykonali Kristin Moldestad i Olve Lundetræ, arboryści, specjaliści od ochrony korzeni w strefach miejskich, którzy chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. Polecam cały webinar Roots, w którym uczą rozpoznawania korzeni i dzielą się wiedzą z ich ochrony.
Niedawno straciliśmy kilkanaście dorodnych drzew, w tym jesion unikalnej odmiany, ponieważ projektant zaplanował tuż obok nich murowane ogrodzenie. Na zdjęciu poniżej – prywatna inwestycja w Norwegii. Nie jest to przykład idealny, bo można odsunąć ogrodzenie od widocznego w oddali odeskowanego drzewa. Można też nawiercać ziemię i montować w otworach żelbetowe pale. Ale pokazuje trzy ważne elementy: gleba została usunięta częściowo poprzez odessanie, nie było mowy o wykopie koparką. Budowa punktowych fundamentów ogrodzenia da korzeniom miejsce do rozwoju. Ułożenie płyt na dnie wykopu zapobiega też ubijaniu gleby na głębszej warstwie korzeni, zwłaszcza w miejscu przejścia na druga stronę.
Tak odbywa się wybieranie gruntu „odkurzaczem” po użyciu air spade’a – lancy powietrznej. Nawet korzenie włośnikowe pozostają w dużej mierze nieuszkodzone.
Air spadem można też sprawdzić, czy w okolicy skrzynki instalacyjnej są korzenie albo czy pod likwidowanymi krzewami znajdują się korzenie drzewa.
Są też mniejsze wersje air spade’a, używa się ich do… spulchniania ubitej gleby. Tu przykład z Polski, jak można zadbać o warunki bytowe cennego pomnika przyrody.
Gdy jest taka konieczność, korzenie przycina się na gładko, ostrym, zdezynfekowanym narzędziem, a potem owija tkaninami trzymającymi wilgoć, mocno i regularnie nawadnia i podwiesza, by robotnicy po nich nie chodzili. Tu przy budowie podziemnego parkingu – projekt musiał uwzględnić część systemu korzeniowego drzewa – w Łodzi drzewo zostałoby wycięte jako kolidujące z zabudową.
Nie zanudziłam Was? To jeszcze coś ciekawego podrzucę. Jak zaawansowane może być planowanie przestrzeni miejskich by stworzyć dobre warunki dorosłym i młodym drzewom? Polecam webinar z Florydy – zupełnie inne warunki klimatyczne, wodne, przyrodnicze, ale bardzo ciekawe rozwiązania, pokazujące, ile problemów z zachowaniem drzew w mieście jeszcze mamy do pokonania.