Duża część inwestycji transportowych wiąże się z wycinaniem drzew, zwłaszcza gdy przedłuża się linie tramwajowe w miejsca, w których nigdy ich nie było. Tak było w Łodzi na Janowie, w Warszawie na Wilanowie. Często niestety sami mieszkańcy takich osiedli bojąc się hałasu znanego ze starych torowisk w centrach miast wolą poświęcić pas zadrzewień niż widzieć wagony tramwajowe z okien.
Niestety często to nieprzemyślany pod względem wpływu na środowisko projekt wymusza wycinki, zwłaszcza, ze włodarze miast nie chcą poświęcać pasa jezdni dla transportu zbiorowego, ba, przy okazji projektu dofinansowywanego ze środków UE rozdymają ilość pasów o wydzielone skręty kosztem zieleni. Znamy to jak zły szeląg, prawda? Ale łodzianie spragnieni przez lata inwestycji, nie zdobyli się dotąd na zablokowanie żadnej ze względu na starodrzew.
Co cieszy, bywa inaczej. Mieszkanki i mieszkańcy miast zaczynają się buntować, wiedząc, że można taką inwestycję poprowadzić inaczej, oszczędzając wiele drzew. Gdy władze miejskie, które zaakceptowały mimo protestów mocno ingerujący w zieleń projekt, nie podejmują rozmów i brną w ogłoszenie przetargu, konflikt się zaognia. Jesteśmy właśnie świadkami takiej sytuacji w Krakowie, gdzie osoby mieszkające na Mistrzejowicach walczyły o ucywilizowanie inwestycji, na którą wiele lat czekały. Została ona bowiem tak zaprojektowana, że ofiarą budowy miało paść nawet 1059 (!) drzew.
Na co zdecydowali się mistrzejowiczanie i wspierające ich środowiska? Na obywatelską inicjatywę uchwałodawczą stanowiącą usunięcie rozpoczętej już inwestycji z wieloletniej prognozy finansowej (WPF)! Usunięcie inwestycji! Wiecie, co to znaczy dla rządzących miastem? Koszmar – wydane pieniądze za projekt, zdobyte dofinansowanie, rozpoczęta wycinka, a tu jacyś niezadowoleni chcą to wyrzucić do kosza!
Ale, chwila, chwila, przecież w Łodzi setki razy słyszeliśmy, że jedynie prezydent miasta jako dysponent budżetu może zainicjować zmiany finansowe w ciągu roku budżetowego? WPF to forma wieloletniego planowania wydatków na rozpoczynające się zadania, które nie mają szans skończyć się w ciągu trwającego roku, więc zasady powinny być takie same jak przy budżecie miasta. Jak te zasady interpretują prawnicy krakowskiego magistratu?
Zapytałam o to radnego Łukasza Gibałę, którego organizacja Kraków dla Mieszkańców wspiera protestujących. „Inicjatywę uchwałodawczą co do treści budżetu faktycznie ma Prezydent (organ wykonawczy Gminy), natomiast Rada Gminy (organ stanowiący/uchwałodawczy) ma kompetencję do zmiany tej uchwały. Warto dodać, że jest to jednak możliwe tylko wtedy, gdy na skutek wprowadzenia propozycji Rady Gminy zmieniającej propozycję Prezydenta co do treści budżetu nie dochodzi do zmian po stronie dochodów i wydatków. W praktyce oznacza to więc, że mimo prerogatywy prezydenckiej radni mogą nie tylko przyjąć i odrzucić uchwałę prezydenta, ale także wprowadzić swoją propozycję, o ile nie powoduje ona zmniejszenia dochodów lub zwiększenia wydatków i jednocześnie zwiększenia deficytu budżetu.”
Wynika z tego, że krakowianie planują wprowadzenie zmiany wskazanej w obywatelskiej uchwale jako poprawki do dokumentów finansowych miasta w momencie, w którym to prezydent wyjdzie z inicjatywą zmian w tych dokumentach. Prawdopodobnie w Krakowie w tym roku WPF przewiduje jedynie prace przygotowawcze, dlatego można dokonać przesunięć w kolejnych latach, przeznaczając środki na… przeprojektowanie inwestycji. Bardzo jestem ciekawa losów tego odważnego projektu. Będę pilnie śledzić profil Tramwaj na Mistrzejowice na fb. 1059 drzew piechotą nie chodzi…