Wiele dziwnych zdarzeń dotyczących drzew znam, ale muszę przyznać, że bezczelność poczynań ludzi potrafi mnie jeszcze zaskoczyć. Tak też było dzisiaj. Otrzymałam szokującą wiadomość: ” Mój sąsiad wyciął dwa dęby i jesiony na działce, która graniczy z jego posesją. Mąż zrobił zdjęcia, jak wycina drzewa i wezwał policję. Zresztą od lat drewno do kominka czerpie z tej działki. Czy mogę jeszcze gdzieś to zgłosić? Boję się, że to się rozejdzie po kościach, bo policja nie zostawiła nic z interwencji. Pouczyła tylko mojego męża, że może sobie iść z tym do prokuratury, ale zdjęcia nie są żadnym dowodem.”
Wyobraźmy sobie, że ów sąsiad buduje sobie dom obok działki pokrytej wielkimi, starymi drzewami, wchodzi sobie z ekipą po świeżo ściętą dębinę – ma ognioodporny materiał za darmo. Pnie karczuje i nie ma po nich śladu. Nie można mu odwodnić, że ukradł sąsiadowi jego mienie znacznej wartości. Nie można udowodnić, że te drzewa tam były! Drzew nie ma, pni nie ma, nic się nie wydarzyło…
To oczywiście też przykład niewypełniania obowiązków przez policję i w mojej ocenie – tak też doradziłam – warto złożyć skargę na policjantów, lekceważących zgłoszenie o kradzieży i złamanie ustawy o ochronie przyrody oraz zachęcających w domyśle obywatela do zaniechania interwencji. Dlatego zapisujcie dane identyfikacyjne policjantów, którzy odmówili przyjęcia zgłoszenia i datę oraz godzinę ich przyjazdu.
Dodatkowo warto złożyć wniosek o kontrolę do Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa UMŁ wraz z informacją o zaniechaniach policji i dokumentacją zdarzenia, by wydział mógł wezwać policję do podjęcia działań.
Reagujmy! Nie dawajmy się zbywać. Inaczej nikt nie zostanie ukarany za bezprawne niszczenie czy usuwanie drzew – których istnienia nie da się udowodnić.
Dołączajcie do społecznej inwentaryzacji drzew – to takie proste!
Jeśli macie ciekawe doświadczenia – dobre czy negatywne – z służbami, piszcie dyzury@mapadrzewlodzi.pl. Zapraszam też do newslettera i FAQ o wpływających do mnie pytaniach 🙂