Jak ratować drzewo, Z dyżurów

Czy sąsiad może zniszczyć nasze drzewo

Niestety dość często nasi sąsiedzi nie doceniają roli drzew dla zdrowia, środowiska i klimatu. Przeszkadza im cień z rosnącego w pobliżu granicy działki drzewa albo liście „zaśmiecające” kostkę brukową. O takie drzewa często rodzą się konflikty sąsiedzkie, nawet jeśli roślina była w tym miejscu na długo przed podziałami działek i pojawieniem się zabudowy.

Z takim problemem zgłosiła się na jeden z dyżurów mieszkanka gminy Nowosolna. Bardzo blisko sąsiedniej działki rośnie u niej kilka prawie stuletnich drzew, których gałęzie i korzenie przechodzą poza jej teren. Już na etapie budowy budynku obok usłyszała od nowego sąsiada, że ma usunąć te drzewa, bo on sobie ich nie życzy. Pani nie zgodziła się na ich wycięcie. Po trzech latach jedno z drzew uschło, mimo tego, że dotąd było całkowicie zdrowe. Zostało wtedy usunięte na jej koszt. Kolejne dwa – modrzewie rosnące w linii okna tarasowego sąsiada – też zaczęły usychać w pełni sezonu wegetacyjnego. W dodatku po powrocie z urlopu właściciele drzew zastali wszystkie rośliny, których liście i gałęzie śmiały przekroczyć granicę, ogołocone do samych pni od strony sąsiada, na całej wysokości. Co gorsza, jedna z brzóz straciła z tej strony wszystkie płytko położone korzenie. Pani pytała też, czy sąsiad może zrywać jabłka z przewieszonych za płot gałęzi.

Jest to podręcznikowa wręcz sytuacja by omówić problem „niesubordynacji” drzew przy granicach działek.

Moja gościni popełniła prawdopodobnie błąd, przemilczając zastrzeżenia nowego sąsiada, co w komplecie z jego uprzedzeniem doprowadziło do eskalacji sytuacji. Zawsze warto najpierw spokojnie porozmawiać, w czym leży problem i próbować dojść do polubownych i nieszkodzących przyrodzie rozwiązań. Może warto udać się wspólnie do arborysty? Jeśli spokojna rozmowa nie da efektu, dać rozmówcy do zrozumienia, że znamy przepisy i wynikające z nich obowiązki obu stron sporu.

Niesforne gałęzie, korzenie i owoce

Prawo cywilne nie mówi, w jakiej odległości od granicy działki można sadzić drzewa, tym bardziej nie nakazuje usuwania rosnących w sposób naruszający granicę działki (wyjątkiem mogą być szpalery tworzące ogrodzenie terenu, orzecznictwo uznaje wtedy, że obowiązują je ograniczenia wysokości, wynikające z przepisów dot. grodzenia a dla wyższych należy uzyskać zezwolenie). Drzewo rosnące na samej granicy traktowane jest jako wspólna własność i decyzje o nim muszą być wspólne. Zgłoszenie przez sąsiada żądania usunięcia drzew rosnących na naszym terenie nie zobowiązuje nas do wystąpienia ze zgłoszeniem o zamiarze wycinki ani do wnioskowania o zgodę na to, chyba, że wykaże on bezpośrednie (!) zagrożenie dla bezpieczeństwa z ich strony dla ludzi lub mienia.

Drzewa rosnące na naszym terenie są naszą własnością i elementem naszego majątku, mają przecież wartość materialną. Nikt bez poważnych powodów nie może zmuszać nas do dysponowania swoim majątkiem wbrew naszej woli. Z punktu widzenia prawa cywilnego drzewo to nasze mienie i jeśli zostanie uszkodzone lub zniszczone, mamy prawo złożyć pozew do sądu z mocy art. 415 Kodeksu Cywilnego.

Jednak jako właściciele odpowiadamy za szkody wyrządzone przez nasze mienie, jeśli nasza działalność lub zaniechanie przy nim spowodowało straty. Nawet jeśli to mienie „pracuje” dla wszystkich wokół i dla środowiska. Z zakazu immisji często wywodzony jest wniosek, że mamy obowiązek – choć zabrzmi to śmiesznie – na wezwanie sąsiada uprzątać liście opadłe z naszego drzewa, umyć kostkę zanieczyszczoną przez sok w pękających wiosną pąków. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że przepis dotyczy „zakłócania ponad przeciętną miarę” korzystania z funkcji nieruchomości, do której jest ona przeznaczona. Pytanie, czy naturalny proces utraty liści przez drzewo aż tak utrudnia korzystanie z nieruchomości i czy powoduje szkody? Orzecznictwo w tym zakresie nie jest spójne, dlatego warto rozsądnie rozważyć, czy jesteśmy w stanie w ramach utrzymania dobrosąsiedzkich stosunków wykonywać taką pracę.

Mimo, że przepis dopuszcza wejście w tym celu do jego ogrodu, lepiej zrobić to po ustaleniu z nim terminu – wchodzimy przecież na jego prywatny teren. Naszym obowiązkiem jest też naprawa uszkodzonego przez gałęzie ogrodzenia czy elewacji i podjęcie kroków, by nie było kolejnych takich zdarzeń – np. przez skorygowanie korony. Nie dotyczy to jednak sytuacji, w której zniszczeń dokonało drzewo w dobrym stanie np. w wyniku porywistego wiatru.

Owoce naszego drzewa rosnące na drzewie są naszą własnością i tylko my mamy prawo je zrywać. Ale Kodeks cywilny stanowi, że sąsiad ma prawo usunięcia i zachowania dla siebie elementów drzewa, które przechodzą na jego teren z posesji obok – w tym konarów, kwiatów, owoców z odciętych gałęzi, owoców odpadłych na jego teren i korzeni – ale nie owoców zerwanych przez niego z gałęzi. Ma jednak obowiązek najpierw wezwać nas, byśmy sami to zrobili, wyznaczając przy tym termin.

Po tej dacie ma prawo sam wykonać te prace. Może też przy braku reakcji z naszej strony lub gdy problem jest bardziej skomplikowany, a usunięcie gałęzi, lub korzeni, nie jest takie proste – np. ze względu na wysokość, bądź rozłożystość drzew – wystąpić przeciwko nam na drogę sądową na podstawie art. 144 kodeksu cywilnego. Sąd rozstrzygnie wtedy, czy nasze drzewo i korzystanie z niego „zakłócają korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”.

Ale Kodeks cywilny nie jest jedynym przepisem regulującym ingerencję w drzewa! Mamy jeszcze Ustawę o ochronie przyrody, która dość nieudolnie, ale jednak ma zapobiegać szkodom wobec drzew. Określa ona m. in. zakres dopuszczalnej redukcji korony drzewa – redukcja powyżej 30% pierwotnej korony to uszkodzenie drzewa, powyżej 50% to zniszczenie. (https://lexlege.pl/ustawa-o-ochronie-przyrody/art-87a/). Z tego samego przepisu wynika, że prace prowadzone w obrębie drzew muszą być przeprowadzone:

  • na podstawie dokumentacji fotograficznej wskazującej konieczność wykonania takiego zabiegu (dotyczy tylko przycinki stabilizujacej drzewo)
  • w sposób najmniej szkodzący drzewu.

Prawnicy różnie interpretują kolizję tych przepisów, ale z pewnością mamy prawo wezwać sąsiada do rezygnacji z prac, a jeśli nie posłucha, interweniować formalnie – wezwać Ekopatrol Straży Miejskiej (tel. 986), powiadomić telefonicznie WOŚiR, a potem zgłaszać nieprawidłowości jeśli:

  • sąsiad nie wezwał nas do usunięcia konarów lub termin wezwania nie został jeszcze przekroczony (dobrze, byśmy mieli wezwanie w jakikolwiek sposób udokumentowane – mailem, smsem, pisemnie)
  • mamy uzasadnione podejrzenia, że nie została wykonana dokumentacja ani nie została wykazana konieczność przeprowadzenia prac (dotyczy tylko przycinki stabilizujacej drzewo),
  • uważamy, że sposób ich przeprowadzenia był zbyt szkodliwy dla drzewa w stosunku do powodowanej szkody/zagrożenia i można było w inny sposób rozwiązać problem,
  • uważamy, że w wyniku przycięcia drzewo może utracić stabilność i zacząć zagrażać bezpieczeństwu,
  • zakres redukcji korony przekroczył 30% lub 50% w stosunku do tego, jak rozwinęłaby się korona nieprzycinana w całym okresie dotychczasowego życia drzewa (np. na podstawie innego, nieprzycinanego drzewa tego gatunku i w zbliżonym wieku),
  • prace poczyniły szkody na naszym terenie np. usuwane konary albo sprzęt do wycinki uszkodziły sąsiednie rośliny czy ogrodzenie naszej działki.

WOSiR zbada zgłoszenie na podstawie dostępnej dokumentacji, w tym sprawdzi, czy sąsiad wywiązał się z obowiązku udokumentowania przyczyn wykonanych prac i czy były one konieczne. Poza możliwością wystąpienia o ukaranie z mocy Ustawy o ochronie przyrody, mamy prawo pozwać sąsiada o zniszczenie naszego mienia na zasadach ogólnych Kodeksu cywilnego.

Gdy sąsiad truje

Kluczem jest udowodnienie, że doszło do trucia i że zrobił to sąsiad albo osoba przebywająca za jego zgodą na jego działce. Nie jest to proste. Najlepiej jeśli mamy dokumentację filmową z możliwością wykazania czasu jej powstania, pokazującą posypywanie, nawiercanie lub pryskanie na nasze drzewo przez sąsiada lub jego wykonawcę. Musimy uprawdopodobnić, że wykonawca działał w obecności lub na zlecenie sąsiada. Kolejny krok to dokumentowanie stanu drzewa i roślin wokół po tych zabiegach.

Aby sprawdzić i wykazać, że stosowana substancja miała celowo zaszkodzić drzewu, możemy zlecić badanie rośliny i gleby wokół niej. W tym celu musimy skontaktować się jak najszybciej (!) z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Łodzi, Działem Środków Ochrony Roślin (https://piorin.gov.pl/wiorin/lodzkie/):
email: o-lodz@piorin.gov.pl, telefon: 517 027 539
EPUAP: /i56p6imv6j/SkrytkaESP

Składamy do niego skargę, podając lokalizację, dane swoje i sprawcy, opisując szkodę z załączeniem dokumentacji. Prosimy o przeprowadzenie kontroli i pobranie próbek gleby i części drzewa. Uwaga! Zebrane przez nas samodzielnie próbki nie są dowodem w sprawie o zniszczenie drzewa. Musi je pobrać uprawniona instytucja. Pobrane przez nich zapieczętowane próbki musimy przekazać do wskazanego Laboratorium Analiz Chemicznych Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach, który wykona odpłatnie badania. Koszt badania gleby to ok. 800-900 zł. Uwaga! Nie można zwlekać z pobraniem próbek, ponieważ szkodliwe substancje rozkładają się i rozprzestrzeniają, tracąc nasycenie.

Mając dokumentację i badania możemy łatwiej doprowadzić do ukarania za niszczenie drzewa jako elementu przyrody i jako składnika naszego mienia, a także za wprowadzenie do środowiska szkodliwych substancji. Mamy trzy drogi do dyspozycji:

  • wystąpienie z pismem do WOSiR o uruchomienie postępowania o zniszczenie zieleni, załączając wyniki badań i naszą dokumentację – możemy to zrobić pisemnie lub przez epuap (nie mailem!), tel.: +48 (42) 638-47-11, ePUAP: /s551nj3qkq/SkrytkaESP
  • wypełnienie formularza zgłoszenia szkody w środowisku do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi – ul. Traugutta 25, 90-113 Łódź, tel.: 42 66-50-370, fax: 42 66-50-371, email: sekretariat.lodz@rdos.gov.pl
  • wniesienie pozwu do sądu z Kodeksu Cywilnego.

aut. Urszula Niziołek-Janiak, radca prawny Krzysztof Gruszecki

Jeśli macie uwagi do tekstu czy własne doświadczenia w podobnych sprawach, piszcie dyzury@mapadrzewlodzi.pl