Dobre praktyki/złe uczynki

Do sądu z tym! :)

fot. z ul. Zelwerowicza - Urszula Niziołek-Janiak

Po latach niszczenia drzew w Łodzi przycinkami już na pierwszy rzut oka wykonywanymi na wyrost a w imię bezpieczeństwa linii energetycznych, władze miejskie zdecydowały się wystąpić przeciwko PGE dystrybucja – właściciela sieci – z pozwem o zniszczenie drzew czyli naszego wspólnego mienia. Trąbią o tym wszystkie możliwe media – i dobrze. Jak to w naszym mieście, musi być łyżka dziegciu w szklance miodu, ale doceniamy.

Nie jest to co prawda, pierwszy taki pozew w Polsce, bo w obrocie prawnym jest od paru lat choćby wyrok dotyczący przekroczenia koniecznego „ze względów bezpieczeństwa sieci” na terenie miejskim w Koluszkach. Ale darujmy naszemu miastu tę skłonność do puszenia się 😉 Naprawdę trzeba docenić, że w końcu, po trzech kadencjach rozkładania rąk, do władz miejskich dotarło, że gestorom sieci wcale nie wolno robić, co im się żywnie podoba, z łódzkim drzewostanem. I że są na to paragrafy nie tylko pod kątem przekroczenia „25%”(w rzeczywistości 30% pierwotnie rozwiniętej korony – brawa za brak wiedzy w PGE Dystrybucja ;), nie tylko pod kątem przekroczenia koniecznego dla bezpieczeństwa sieci zakresu przycinki, ale i ze względu na to, że drzewa to mienie o konkretnej wartości finansowej i o konkretnym właścicielu. To my wszyscy, mieszkanki i mieszkańcy Łodzi tracimy nasz majątek! To władze miasta odpowiadają za egzekwowanie traktowania drzew na jego terenie.

Jakże odmienne jest to stanowisko od reakcji władz miejskich na zniszczenie drzew np. w pasie ul. Zelwerowicza w 2018 roku. Osoby broniące przed wycięciem jesionów latami bezkarnie niszczonych przez gestora sieci usłyszały wtedy od miejskich radnych „my nic nie możemy” i „to wina marszałka”. Serio, serio. Padały też oskarżenia o polityczne podłoże protestu. Tak, mówiliśmy wtedy urzędnikom i władzom o dostępnych narzędziach, w tym o odszkodowaniach za zniszczenie mienia i o tym, że to nie marszałek nie egzekwował od energetyków oszczędzającej przycinki. Wygraliśmy, bo mieliśmy rację – drzewa stoją nadal 🙂

Należy docenić też zapowiedź egzekwowania sądownie strat od wykonawców gminnych inwestycji, często łagodnie rzecz ujmując, śmiało poczynających sobie z naszymi drzewami. Od lat. Jedną z najbardziej bezmyślnie niszczących drzewa gminnych inwestycji była przez swoją skalę i liniowy charakter budowa obszarowego systemu sterowania ruchem. Wtedy też słyszeliśmy, że „inaczej się nie da” – gdy koparki rwały głęboko korzenie przy dziesiątkach łódzkich ulic, jakby nie istniały metody przeciskowe. „A ci znowu przeciwko rozwojowi miasta!” – czytaliśmy o sobie, gdy interweniowaliśmy przy lekceważeniu drzew w budowie Trasy WZ, rewitalizacyjnych przebić kwartałów czy wycince wokół kolejnych stadionów.

Przebyliśmy długą drogę – w dobrą stronę. Wygrywamy – my wystający pod wycinanym drzewem na Żeromskiego czy Jaracza. I to jest bardzo dobra wiadomość. Ale sukces odtrąbimy dopiero, gdy żadna alejka w parku kieszonkowym nie będzie zagrożeniem dla rosnącego tam drzewa. Gdy żaden nowy zjazd na budowlaną działkę nie będzie wytyczany po kępie świerków. Gdy w każdej decyzji o warunkach zabudowy będą wskazane drzewa do zachowania. Gdy żaden 80-letni klon nie straci 1/3 korzeni przez brak nadzoru nad robotami miejskiej spółki. Gdy przyuliczne drzewa nie będą czekać na usunięcie jemioły 10 lat. Gdy…. Hm, w końcu, gdy nad prowadzoną korektą koron będzie na miejscu czuwał pracownik UMŁ by nie dopuścić do nadmiernej ingerencji pił… I gdy PGE zamiast zgody na przycięcie otrzyma żądanie przeniesienia instalacji pod ziemię… Ależ się można rozmarzyć 😀

Ale dziś cieszmy się, że udało nam się przekonać władze naszego miasta do tego, że drzewa są cenne i warto bić po łapach szarogęszących się właścicieli urządzeń przesyłowych. Trzymamy kciuki za rozum sądu!