Co w drzewach piszczy, Z dyżurów

Fotowoltaiką w drzewa?

Fot.Google StreetView

W tym miesiącu władze naszego miasta ogłosiły, że rozważają budowę miejskiej farmy fotowoltaicznej. Napisała o tym lokalna Wyborcza >>. Świetny pomysł, prawda? Z pewnością z pełną świadomością odpowiedzialności za środowisko wybrano na ten cel puste nieużytki porolnicze, może jakieś tereny poprzemysłowe, brownfield, po którym hula wiatr, pomyślicie.

Pewnie znacie odcinki ul. Brzezińskiej, na których za linią rzadko rozrzuconych prywatnych zabudowań albo i do samej drogi sięgają gęste zarośla – samosiejki drzew, krzewy, spore drzewa, cały nieprzebyty „busz” w mieście, raj dla zwierząt. Jeden z nich znajduje się pomiędzy ul. Listopadową a Olkuską. To właśnie tam miałyby stanąć tysiące paneli fotowoltaicznych miasta dążącego do neutralności klimatycznej, bo Gmina Łódź tam w bezpośrednim sąsiedztwie 35 ha zwartego terenu, pierwotnie przeznaczonego na cmentarz.

Te ciemne kropki na zieleni to zarośla i drzewa. Fot. UMŁ
Widok z satelity.Fot.Google StreetView

Przyznaję, ze bardzo mnie to zaniepokoiło. Nie tak dawno składałam wniosek o kontrolę na jednej z działek przy ul. Brzezińskiej, gdzie ucięto kilkadziesiąt drzew w połowie wysokości, zasłaniających od południa dostęp światła do paneli na dachu budynku. I niestety, pozbywanie się zacieniających instalacje FV drzew to działanie powszechne.

Miejskie działki w tym miejscu mają przeznaczenie głównie rolne. Leżąc odłogiem zarosły drzewami na tyle, że faktycznie obecnie bliżej im do nieużytków zadrzewionych niż ornych pól. Mam ogromne wątpliwości, czy budowa farmy fotowoltaicznej przez miasto i maksymalizacja jej efektywności po pierwsze nie wymusi wycięcia drzew na całości terenu, a po drugie, nie wywoła fali „wydrzewień” wokół pod prywatne panele. W mojej opinii samorząd powinien szukać terenów pozbawionych drzew pod taką inwestycję np. w drodze zamian i wywłaszczeń. Jeśli upiera się na zagospodarowanie tego miejsca, to korzystniejszym dla środowiska wydaje się nawet wyznaczenie leśnego cmentarza, pozostawionego w maksymalnie naturalnym stanie, z pochówkami wyłącznie w biodegradowanych urnach, bez możliwości budowy tradycyjnych nagrobków.

Zwróciłam się do Wydziału Kształtowania Środowiska o udostępnienie szerszych informacji nt. lokalizacji instalacji i procedur środowiskowych oraz partycypacyjnych planowanej inwestycji. A także o to, czy teren został zinwentaryzowany i zbadany pod kątem wartości środowiskowych. Gdy otrzymam informacje, podzielę się nimi z Wami. Myślę, że Społeczni Opiekunowie Drzew, jak i inne organizacje proekologiczne muszą bardzo pilnie przyglądać się tej sprawie.