Firma Tree Development zakupiła wąski łan ziemi przy ul. Pienistej, prawdopodobnie o adresie Pienista 55. Jest to zadrzewiona działka pomiędzy dwoma terenami dużo słabiej zadrzewionymi – słabość polskiego prawa nie zachęca deweloperów do wybierania działek bezdrzewnych i budowania bez usuwania drzew.
Pasek gruntu od wschodu należący do miasta, oddziela od tej działki osiedle mieszkaniowe (tak, zapewne też powstało kosztem terenu zieleni). Osoby, które nabyły tam mieszkania, kierowały się w dużej mierze zielonym sąsiedztwem i możliwością korzystania z niego. A teraz słusznie obawiają się, że zamiast drzew w okna będą im zaglądać sąsiedzi. I chcą ocalić tyle drzew, ile tylko się da.
Mógłby ich uratować plan miejscowy, ale ten będzie prawdopodobnie dłużej dopracowywany ze względu na protest innych okolicznych mieszkańców – sprzeciwiających się hubowi logistycznemu też kosztem zieleni. Wartościowe egzemplarze drzew mogłyby też uratować ochronne zapisy decyzji o warunkach zabudowy – lecz Wydział Urbanistyki i Architektury nie zasięga od ok. 2010 r. nawet opinii Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa przy wydawaniu decyzji budowlanych (bo i tak się do nich nie stosował – sic!). Czy wspólnota zostanie uznana za stronę postępowania? Zobaczymy. O ile już nie wydano pozwoleń na zabudowanie. bez uznania sąsiadów za stronę – pokutuje bowiem przekonanie, że stroną oczywistą jest bezpośredni sąsiad (gmina), a inni muszą wykazać interes prawny by zabierać głos w postępowaniu. Nie ma to umocowania w przepisach, mówiących o obszarze oddziaływania inwestycji, ale zwyczajowo często tak ustala się strony.
Co ciekawe, działka jest na tyle wąska, że prawdopodobnie obsługująca ją droga i przyłącza będą musiały być poprowadzone od ul. Pienistej przez działki gminne. Mieszkańcy sprawdzają, czy gmina nie podpisała już życzliwie umowy dzierżawy. W innym przypadku deweloper musiałby wydzielić pas działki pod drogę by zapewnić dostęp do drogi publicznej leżącym od północy działkom albo scalić swoje działki – bez dostępu do drogi publicznej nie można przecież wydać pozwolenia na budowę. Odmowa dzierżawy utrudniłaby inwestowanie w zabudowie łanowej – a przecież władze Łodzi deklarują, że po to mpzp dla osiedla, by chronić Lublinek przez zabudową. Ciekawe też, czy tym razem dwz zakaże lokalizacji zjazdu na osiedle kosztem nowych przyulicznych nasadzeń. Gdy to się nie uda, wspólnota będzie zapewne zabiegała, by gmina zamieniła się na nieruchomości – ale przecież tak nie powinno wyglądać zapobieganie wycinaniu zadrzewień…
Teraz przed wspólnotą proces pozyskiwania dokumentów – dwz, pozwolenia na budowę, uzgodnień dot. obsługi transportowej i przebiegu przyłączy oraz ew. umów z gminą. Potem batalia o możliwość wpływania na wydawane decyzje dla inwestycji. A w międzyczasie pilnowanie drzew – wiemy już, że nie wydano jeszcze decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji ani pozwolenia na usunięcie drzew. 12 czerwca firma reprezentująca inwestora zgłosiła jedynie karczowanie zarośli niewymagających zezwoleń.
Śledzę dla Was, co dzieje się ws. drzew w Łodzi. Jeśli chcecie być na bieżąco, polecam wygodny newsletter.