Dobre praktyki/złe uczynki

Jak zabić drzewa wokół parku :(

Jakiś czas temu w parku Staszica – niewielkim zabytkowym terenie zieleni, na drzewach wzdłuż ulicy Uniwersyteckiej rozpleniły się jemioły. Mimo sygnałów kierowanych do Zarządu Zieleni Miejskiej, drzewa kilka lat czekały na pomoc. W końcu jej doczekały, choć jedno z nich powaliła wichura. W tym czasie ptaki, gromadnie gniazdujące w parku, rozniosły nasiona jemioły na okoliczne drzewa. Dziś jest to już cała plaga, wymagająca kosztownej interwencji – nie tylko na terenach należących do miasta, ale i prywatnych np. firmy Comarch. Ucierpiały zwłaszcza drzewa przyuliczne, już wcześniej osłabione warunkami bytowymi. Jedno po drugim zamiera. kto za to zapłaci?

Wspólnota mieszkaniowa, sąsiadująca z nieruchomością Uniwersytetu Łódzkiego kilkanaście lat temu obroniła przed wycinką rząd topól. Poświęciła własne środki na ekspertyzę o stanie drzew i możliwych zabiegach alternatywnych wobec usunięcia roślin. Do tej pory po fachowym przycięciu były one w doskonałej kondycji i cieszyły oczy bujnym ulistnieniem. Dziś pełne są kul jemioły i tylko patrzeć, jak podzielą los klonów srebrzystych z pasa ulicy. Tych drzew też kilka lat temu bronili mieszkańcy, a właściwie mieszkanki, wiedząc, że poprowadzony po jednej stronie ulicy gazociąg uniemożliwi nowe nasadzenia. Teraz wycieńczają je półpasożyty, sól i susza.

Jest to oczywiście jeden z przykładów skutków zaniedbań w bieżącym usuwaniu jemioły. Wystarczy przejść się po dowolnym osiedlu, by po opadnięciu liści dostrzec skalę problemu.

Ochrona przyrody jest obowiązkiem władz publicznych. Dlatego szacujące swoje obowiązki samorządy zapewniają co kilka lat przeglądy drzew i nie lekceważą dbania o starodrzew. Nam pozostaje nadzieja, że kiedyś i łódzki dojrzeje do bieżącej pielęgnacji zieleni. Choćby po zgłoszeniach od mieszkańców. I nie po latach.

Jeśli macie uwagi do tekstu czy własne doświadczenia w podobnych sprawach, piszcie dyzury@mapadrzewlodzi.pl