Co w drzewach piszczy, Z dyżurów

Deweloperska wycinka czyli Zielone Polesie?

Fot. osoby zgłaszającej

Pod koniec lipca trafiło do mnie informacja, że kolejna zadrzewiona działka na Lublinku ma być w dużej mierze wykarczowana pod inwestycję deweloperską. I że REAL Development Group otrzymała już w 2022 r. decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji z ustaleniem, że konieczną wycinkę ma ograniczyć do maksimum… 476 drzew. Pokazuje to, jaki charakter ma zakupiona przez firmę działka i jak dużą ingerencją w środowisko jest inwestycja w wariancie inwestorskim. Potwierdza to także fakt wydania ww. decyzji. Wskazana ilość nie oznacza, że tyle drzew zostanie wyciętych, doświadczenie pokazuje jednak, że deweloperzy raczej nie ograniczają wycinek. Ważne! By fizycznie usunąć drzewa, inwestor musi posiadać zezwolenie na ich wycięcie. I dla części ma.

Dąb oznaczony do usunięcia – fot. osoby zgłaszającej

Wczoraj, niestety, ukazały się zdjęcia pierwszych powalonych dębów. Czasu na działania administracyjne nie ma. Bez fizycznego blokowania wycinki, okoliczni mieszkańcy na tym etapie wiele nie zdziałają – wejście na ogrodzony, prywatny teren wymaga sporej odwagi i jest obarczone ryzykiem ukarania. Pozostaje liczyć na presję na dewelopera, lecz ten zadbał o „ekologiczne usprawiedliwienie” inwestycji. Wszyscy powinniśmy wywierać taką presję.

zwalony na terenie budowy dąb – fot. osoby zgłaszającej

Zielone obietnice a koszty w przyrodzie

Każdy z nas chce mieszkać w zielonej okolicy, ze zdrowym powietrzem i ciszą. I tym kuszą nas deweloperzy. Jak Real Development zachwala osiedle Moja Retkinia na zakupionej zadrzewionej działce, zaplanowane w zabudowie łanowej, w korytarzu napowietrzającym miasto, bez ominięcia wszystkich dużych drzew, budowane kosztem wycinek?

Obywatelska 158 – Intersit
  • jako objęte miejskim programem „Zielone Polesie”
  • wspierające edukację ekologiczną od najmłodszych lat
  • z zielenią wykorzystującą rozmaite gatunki drzew, jadalnych ziół (m.in. szczypiorek, mięta czekoladowa, tymianek, oregano) i traw, specjalnie opisanych
  • ze ścieżką edukacyjną z Fruit Point’ami – do kosztowania owoców takich jak maliny, borówki, jeżyny
  • przy każdym wejściu wkomponowano inne drzewa, które mają dodatkowe zadanie – rozróżnianie budynków na osiedlu
  • wzbogacające ekosystem o budki lęgowe dla ptaków i owadów
  • pobudzające ciekawość i inicjujące rozmowy na temat nieocenionej wartości świata fauny i flory
  • propagujące niskoemisyjne środki transportu: każde miejsce parkingowe z dostępem do stacji ładowania samochodów elektrycznych, stojaki na rowery oraz stacji naprawy rowerów.
  • energooszczędne oświetlenie LED z czujnikami ruchu
  • w holach wejściowych pojawią się rośliny oczyszczające powietrze
  • w nawiewnikach okiennych w całym budynku filtry antysmogowe.

Brawa dla Urzędu Miasta Łodzi. Zadaniem firm deweloperskich jest zarabianie na inwestycjach w ramach obowiązującego prawa – takie są fakty. Zadaniem władz samorządowych – nakładanie ograniczeń, by lokalna społeczność, środowisko, klimat nie ponosiły nadmiernych kosztów zarabiania na wykorzystywaniu zasobów przestrzeni i przyrody w mieście. Służą temu wydawane decyzje administracyjne, sprawna organizacja procedur w urzędzie i efektywny nadzór.

Promowanie prywatnych przedsięwzięć jako proekologicznych to już inna sprawa! Wyjątkowe traktowanie inwestorów powinno wiązać się ze spełnieniem przez inwestorów wyjątkowych, korzystnych dla lokalnej społeczności warunków – wyjątkowo odpowiedzialnie wybranej lokalizacji, niespotykanej pieczołowitości w ochronie istniejącej zieleni i zwierząt mieszkających na obszarze inwestycji np. zostawienie pni martwych drzew z dziuplami, wyniesione chodniki, ograniczenie ilości miejsc postojowych i zielone parkingi, wyjątkowych rozwiązań projektowych ograniczających emisje, wykorzystujących materiały z odzysku, zapewniających zeroemisyjność użytkowania osiedla.

Nie trzeba budek lęgowych, gdy nie wytnie się starych, dziuplastych drzew, maliny, borówki i jeżyny będą lepiej rosły w zagajniku niż we Fruit-Poincie. A najlepszą edukacją ekologiczną jest naturalna flora i fauna na osiedlu, a nie tabliczki przy roślinach od ogrodnika. Nie trzeba też filtrów antysmogowych, gdy deweloperzy wokół nie wycinają drzew.

Co ważne – takie piękne obietnice istnieją często do zakończenia komercjalizacji inwestycji. Gdy powstaje wspólnota mieszkaniowa, to nie deweloper, lecz zarząd wspólnoty decyduje, czy woli jeżyny, czy tuje. Albo betonową kostkę, bo nie trzeba grabić liści. Czy ta inwestycja spełnia takie warunki? Pozostawiam to Waszej opinii.

Władze miejskie doskonale zdają sobie sprawę, jak ulotne są takie PR-owe rozwiązania. Powinny zdawać sobie też sprawę, na czym polega greenwashing i wspierać tylko inwestycje minimalizujące trwale wpływ na środowisko i klimat. Dlatego złożyłam wniosek o udostępnienie zasad kwalifikowania inwestycji deweloperskich do objęcia miejskim programem Zielone Polesie.

Wracając do wycinki

Czemu na tym terenie było wymagane uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji? Jak informuje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska:

„Zmiana lasu, a także innego gruntu o zwartej powierzchni co najmniej 0,10 ha pokrytego roślinnością leśną – drzewami i krzewami oraz runem leśnym – lub nieużytku na użytek rolny lub wylesienie mające na celu zmianę sposobu użytkowania terenu:

a) jeżeli dotyczy lasów łęgowych, olsów lub lasów na siedliskach bagiennych,
b) jeżeli dotyczy enklaw pośród użytków rolnych lub nieużytków,
c) na obszarach chronionych: w parkach narodowych, rezerwatach przyrody, parkach krajobrazowych (lub w otulinach tych trzech obszarów), obszarach chronionego krajobrazu, obszarach Natura 2000, użytkach ekologicznych lub zespołach przyrodniczo-krajobrazowych,
d) w granicach administracyjnych miast,
e) o powierzchni nie mniejszej niż 1 ha, inne niż wymienione w lit. a-d

stanowi przedsięwzięcie mogące potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko, o którym mowa w § 3 ust. 1 pkt 88 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 września 2019 r. w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko.

Wobec tego wycinka drzew i krzewów w opisanych powyżej sytuacjach powinna być poprzedzona uzyskaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach.

Decyzja ta, nie sankcjonuje jednak samej możliwości przeprowadzenia wycinki, lecz zgodnie z ustawą z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (art. 82) określa warunki, na jakich możliwe jest przeprowadzenie planowanej zmiany sposobu użytkowania terenu.”

Powyższa decyzja zobowiązuje inwestora co do zasady do usuwania drzew poza okresem lęgowym, pozostawia jednak furtkę – na 3 dni przed planowaną wycinką osoba pełniąca nadzór przyrodniczy musi skontrolować usuwane drzewa i sprawdzić, czy nie ma na nich zasiedlonych gniazd (dorosłe ptaki gniazdujące, jaja, młode lęgi). Jeśli są, na wycinkę musi wyrazić zgodę RDOŚ. Również w czasie wycinki musi być zapewniony nadzór przyrodniczy dot. gatunków chronionych. Jeśli są, prace muszą być przerwane, a zwierzęta przeniesione – ale na podstawie zezwolenia z RDOŚ.

Inwestor musi przed wycinką posiadać prawomocne zezwolenie na usunięcie drzew. Może uzyskać je na wszystkie drzewa w zakresie nie większym niż w decyzji, albo tylko na część. Wg informacji od osoby zgłaszającej sprawę takie zezwolenie ma – na tę chwilę na 17 drzew.

Jak my – osoby postronne – możemy sprawdzić, czy wymagany nadzór nad wycinką jest? Podejść do wykonawcy i poprosić o kontakt z nadzorującymi ekspertami oraz o ich wytyczne. Powinni być przy wycince, ale… nie muszą do nas przyjść. Albo wezwać policję, by oni skontrolowali, czy nadzór jest zapewniony. Jeśli policja się nie sprawi, warto skontaktować się z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska – można próbować telefonicznie, a gdy mamy czas – przez skrzynkę podawczą. Warto przy tym powoływać się na numer i ustalenia z decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji (jeśli je znamy). Ale RDOŚ nie ma uprawnień kontrolnych (sic!), może tylko mocniej niż szary obywatel (częściej obywatelka) szturchnąć policję.

Jako lokalne społeczności mamy bardzo ograniczone możliwości interwencji, gdy zostało wydane zezwolenie na usunięcie drzew. Naszym zadaniem jest pilnować, czy wszystko jest zgodne z prawem i wydanymi zezwoleniami. I reagowanie – także jeśli mamy uzasadnione obawy, że coś jest nie tak. Nie musimy być ekspertami – od tego, by skontrolować i sprawdzić nasze zastrzeżenia są służby i urzędy. Naszą pierwszą bronią jest aparat fotograficzny i telefon. Więcej o „BHP interwencji” piszę tutaj >>

Ciekawa jestem Waszych doświadczeń z zielonymi obietnicami deweloperów – napiszcie dyzury@mapadrzew.lodzi.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *